2013-12-13

Ulic, przy których stoją budynki Katowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej, jest tu tylko pięć - Gościnna, Miła, Karliczka, Wojciecha i Mysłowicka. A jednak to największe z osiedli KSM. Bloki usytuowane gęsto, jeden przy drugim i jeden potężniejszy od drugiego. Tylko Administracja Osiedla mieści się w parterowym budyneczku. Nim wyrosło to ogromne blokowisko - nade wszystko dla górniczych rodzin - Giszowiec prawie cały był parterowy i jednorodzinny. Resztki przeszłości się zachowały i mocno kontrastują z nowoczesnością. Ale nią od dawna już nikt się nie zachłystuje. Niemal wszystkim lokatorom bloków śni się przeprowadzka do uroczego domeczku, otoczonego małym ogródkiem. Na jawie mogą sobie na kilka "ostańców" tylko... popatrzeć.

Jest wtorek, 20 lutego 2001 roku. Znów spadł śnieg. 3-4 centymetry i jeszcze prószy. Miast zielonej trawy, wypełniającej w innych porach roku znaczne połacie terenu między giszowieckimi blokami, teraz króluje tu biel poprzecinana wydeptanymi ścieżkami. Nie wszystkie są oficjalnymi dróżkami, ale widać jak na dłoni, że właśnie tamtędy mieszkańcy chcieliby stale chodzić. Ślady na śniegu nie są trwałe. Jak on sam znikną z podmuchem ciepła. Ale wytrawne oko społecznika winno wszystko zauważyć i zaowocować propozycją wykonania nowej dróżki, bo takie ślady na śniegu, to nic innego jak... postulat mieszkańców. Śnieg dodaje uroku, ale na chodnikach jest niepożądany. Więc dozorcy niezwłocznie go uprzątają. Że jeszcze nieco sypie? Trudno. Nie można czekać, bo ludzie muszą bezpiecznie chodzić.

W budyneczku Administracji Osiedla ma swoją siedzibę także Rada Osiedla. Jedyna, więc i najwyższa tutaj samorządowa, spółdzielcza władza, pochodząca z demokratycznego wyboru na Zebraniu Grupy Członkowskiej. Pomieszczenia są dość ciasne. Czterech reprezentantów Rady i kierownik administracji, reporter "Wspólnych Spraw" - ot i wszystkie miejsca zajęte. Ktoś następny musiałby już stać. Rozmówcami moimi zatem są: Szczepan Durło - przewodniczący Rady Osiedla, Henryk Grosz - przewodniczący Komisji Społeczno-Kulturalnej R.O., Józef Łęczycki - przewodniczący Komisji Gospodarki Zasobami Spółdzielczymi R.O., Manfred Heintze - zastępca członka R.O. oraz Zbigniew Cieślak - kierownik Administracji osiedla, pełnomocnik Zarządu KSM.
- Panowie, kto właściwie na tym osiedlu rządzi? Kto tu jest władzą? Wy, z Rady Osiedla, czy postawny szef administracji - stawiam na początku rozmowy prowokujące pytanie.

- Jak to kto? Rada Osiedla! Brzmi kwartet głosów. I solo jeszcze Szczepan Durło dodaje: - Ale w ścisłej współpracy z panem Cieślakiem. To, co powstaje w głowach i w dyskusji społeczników, po przełożeniu w konkretne programy i przelaniu na papier jest omawiane z kierownikiem administracji. Inaczej być nie może. Bez tego stałego i owocnego kontaktu między Radą i Administracją wszystko pozostałoby tylko na papierze. A przecież chodzi o zmaterializowanie się tych naszych ustaleń. A to są już zadania administracji. Często niełatwe i nie od ręki do spełnienia. I właśnie owa kolejność realizacji zamierzeń, konfrontacja oczekiwań z możliwościami - to wszystko musi Rada z administracją, czyli praktycznie z kierownikiem osiedla, ustalić.

Rada Osiedla gromadzi wszelkie uwagi mieszkańców. Na swoich dyżurach, ale nie tylko. Członkowie Rady są na osiedlu znani, rozpoznawalni. Więc co rusz ktoś wszczyna z nimi rozmowę. Nie zawsze zresztą chodzi o interwencje. Bywają też słowa uznania lub podziękowań. Najgorsze są obopólne utyskiwania, na przykład te, że znowu coś zostało zniszczone, a sprawcy pozostają nieznani. Znani są natomiast ci, którzy za te dewastacje zapłacą - to wszyscy członkowie KSM mieszkający w Giszowcu. Nikt inny. Tak, niszczenie wspólnego, spółdzielczego mienia (budynków - zwłaszcza elewacji, korytarzy i klatek schodowych, urządzeń sportowych na boiskach, ławek, placów zabaw itd. w smutnej wyliczance) to poważny i kosztowny problem jeszcze tutaj nie rozwiązany. Sprawa ma charakter i wychowawczy i świadomościowy. Nie niszcz! - to problem pedagogicznej natury. Niszczysz swój prywatny majątek! (bo takim w istocie jest spółdzielcze mienie) - to właśnie kwestia świadomościowa. Rzecz w tym, by wiedza ta była udziałem nie tylko grupy społeczników, nawet większości spółdzielców z giszowieckiego osiedla, ale każdego tutejszego mieszkańca.

- Interwencji najwięcej zgłaszanych jest bezpośrednio do administracji - mówi Zbigniew Cieślak - i przez nią możliwie niezwłocznie załatwianych. Do Rady zwracamy się natomiast wtedy, gdy trafiła do nas jakaś sprawa nieporozumień międzyludzkich. A takie też bywają, zaś w administracyjny sposób na ogół nie da się ich rozstrzygnąć. 

 

Największym problemem w całym osiedlu są remonty. Bloki mają po około trzydzieści lat i naturalną koleją rzeczy trzeba je remontować, modernizować. Jak wszystkie osiedla KSM, tak i Giszowiec uczestniczy w realizacji wieloletniego planu termomodernizacji zasobów mieszkalnych. Rada Osiedla suwerennie dysponująca funduszem remontowym "B" stara się tak prowadzić swoją gospodarkę, by dostosowując wpływy i wydatki gwarantować ich zrównoważenie. Pozwala to na bieżąco realizować osiedlowe plany remontowe oraz regulować zobowiązania w zakresie eksploatacji. A ponieważ w sposób niezależny od osiedla, od całej Spółdzielni, pewne koszty stale rosną, nie wspominając już o inflacji, więc trzeba dostosowywać do wydatków poziom wpływów. - Ale na razie - mówi Józef Łęczycki - zamierzamy pozostać przy ubiegłorocznych stawkach opłat. Obciążenie mieszkańców opłatami za mieszkanie jest już ogromne, zdarza się, że stanowi więcej niż połowę miesięcznych dochodów na rodzinę. Ludziom trudno w takich warunkach żyć. Rada musi spółdzielców bronić przed nieuzasadnionymi wydatkami. Przeraża stawka 3,25 zł za metr jaką przyjęły władze Katowic dla mieszkań komunalnych. W Spółdzielni daleko nam do takiej kwoty. Gdy jednak zajdzie potrzeba, to dokonamy korekty stawek, oczywiście w górę i w skali możliwie minimalnej. Podwyżka nie będzie popularna, ale skoro okaże się konieczna... Rada Osiedla nie ustala stawek tylko dla innych, ale przecież i dla siebie, bo tu mieszkamy, żyjemy i jak wszyscy odczuwamy w budżetach rodzinnych skutki finansowych decyzji Rady. Zresztą teraz wiele naszych zamierzeń oraz cały dotychczasowy system i terminarz remontów może nam przewrócić nowa Ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych. Wszystko zależeć będzie od tego, na ile spółdzielcy będą odporni na polityczną kampanię wokół ustawy i jak dalece zechcą zapoznać się z jej plusami i minusami, by w końcu podjąć najsłuszniejszą dla siebie decyzję.

 

Cała ta wyodrębniona własność to z jednej strony konkretny przepis prawny, ale z drugiej pewien mit, z którego skutków, przy ewentualnym skorzystaniu z uwłaszczenia, ludzie niezbyt zdają sobie sprawę. Bo wyodrębnienie to obok świadomości faktu, że jest się na swoim, także konieczność pełnego i bieżącego płacenia za siebie. Nie tylko za swoje wyodrębnione mieszkanie, ale i za swój cząstkowy udział w dachu, klatce schodowej, windzie, korytarzach piwnicznych, sieci kanalizacyjnej poza budynkiem, która na Giszowcu nie jest własnością Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji i tak dalej. Ja już nie mówię w ogóle o kosztach takiego wyodrębnienia, które przecież nie ograniczą się do owych propagandowych 3 procent. Wiemy, że ustawa może też zachwiać funduszem remontowym "A", z którego także nasze osiedle sporo korzystało. Przed nami więc wiele analiz, przeliczeń i czujnego obserwowania zachowań spółdzielców. Rok zapowiada się więc jako bardzo ciężki dla komisji GZS, której pracami kieruję.

- Muszę dodać - uzupełnia Szczepan Durło - że już połowa osiedlowych zasobów jest po termorenowacji. Prowadziliśmy ją opierając się na spółdzielczych zasadach samopomocy i solidaryzmu - wszyscy składali się kolejno na remont danego bloku, oczekując w zamian takiej samej pomocy innych, gdy przyjdzie kolej termorenowacji ich budynku. Nie da się porównać obecnego stanu osiedla z sytuacją sprzed dziesięciu lat, gdy tak naprawdę spółdzielcy wzięli sprawy osiedla w swoje ręce. Wykonano ogrom prac. I każdy na Giszowcu to przyzna. U nas nie marnotrawi się żadnej złotówki. Nad celowością wydania nawet najmniejszej kwoty zastanawiamy się w Radzie. Szukamy - i wraz z administracją - znajdujemy sposoby, jak coś zrobić lepiej i oszczędniej. Ale nie patrzymy tylko swego. Będąc w spółdzielczej rodzinie nasze osiedle swoimi wpłatami do funduszu "A" znacznie przyczyniło się do możliwości prowadzenia remontów przez inne osiedla. Procentowo jednak więcej wzięliśmy niż dali. Trudno powiedzieć, że wszystko w naszym osiedlowym, kroczącym planie remontów, zharmonizowanym ze strategią całej Spółdzielni, funkcjonuje aż tak, jak w przysłowiowym szwajcarskim zegarku. Jednak konkretny schemat jest konsekwentnie realizowany. I mam ogromną nadzieję, że pomimo zawirowania jakie robi teraz nowa ustawa, uda nam się wszystko doprowadzić do szczęśliwego końca. Taka jest przynajmniej wola Rady Osiedla, a z posiedzeń Rady Nadzorczej KSM wiem, że także samorządowych i wykonawczych władz całej Spółdzielni.

- Obok zadań związanych z termorenowacją budynków, mamy świadomość nieuniknionej konieczności remontu sieci kanalizacyjnej na osiedlu - wtrąca Zbigniew Cieślak. Jest ona wprawdzie "połatana", nie ma takich jak jeszcze parę lat temu wycieków, ale awaryjnie co jakiś czas musimy się z tym borykać. Przecież mieszkamy na terenie odczuwającym skutki prac górniczych - tego nie trzeba nikomu na osiedlu tłumaczyć. W niedługim czasie czeka nas więc bardzo poważny wydatek na sieć kanalizacyjną. Tymczasem zobowiązani i ponaglani terminami ustalonymi w nowej ustawie musimy wydatkować znaczne środki na przygotowanie się do jej realizacji. Nawet jeśli zaistniałaby taka sytuacja, że nikt z członków Spółdzielni nie zechciałby dokonać wyodrębnienia swego mieszkania. Zupełnie inną kwestią jest gotowość do zarządzania przyszłymi, ewentualnymi wspólnotami mieszkaniowymi. Administracja naszej Spółdzielni przygotowuje się do tego nie od dziś, m.in. poprzez zdobywanie przez pracowników państwowych licencji zarządcy nieruchomości. Sam zresztą już, zdawszy egzamin, taką licencję uzyskałem.

Dyskusja nad sprawami osiedla nabiera żywiołowego tempa i podnosi się jej temperatura. Utrzymanie 280 tysięcy metrów kwadratowych infrastruktury osiedlowej - terenów zielonych, placów zabaw, boisk i dróg - to przecież także ważny problem techniczny i finansowy. Jest i sprawa uwłaszczeń garaży, która unaouczniła zainteresowanym, że "nie wszystko złoto co się świeci", że każdemu obywatelowi trzeba znać dogłębnie przepisy prawne. Dochodzi także długotrwała już batalia o odgrodzenie ekranami dźwiękochłonnymi budynków przy ul. Wojciecha i ul. Mysłowickiej od drogi szybkiego ruchu - co winno być zrobione przez miasto. Nowym pilnym zadaniem jest skonkretyzowanie tego, co jest a co nie jest remontem, lecz np. konserwacją lub modernizacją. Wymagają tego właśnie i nowa ustawa o spółdzielniach mieszkaniowych i nowe przepisy o podatku dochodowym od osób fizycznych, powodujące, że w rocznych zeznaniach podatkowych każdy spółdzielca nareszcie będzie mógł odliczać wydatki ponoszone na fundusz remontowy. Trzeba wszystko sprecyzować ściśle z wymaganiami fiskusa. A więc obecny fundusz "B" może będzie musiał być podzielony na "właściwy fundusz remontowy" -ten do podatkowych odliczeń i na fundusz bieżących konserwacji. Wszystko musi być absolutnie zgodne z literą prawa, a to bardzo zawiła materia. Słowem rozmowa obejmuje wszystko, czym żyje osiedle, wszystko czym się wspólnie zajmują Rada i Administracja Osiedla. 

- Ja muszę zwrócić jeszcze uwagę na problem bezpieczeństwa na osiedlu - ukierunkowuje głośny gwar Manfred Heintze. Ujmuję to tak: nie ma powodu, żeby się nie bać wieczorami chodzić po osiedlu. Wprawdzie wszystko jest dobrze oświetlone, ale nie tylko to zapewnia poczucie bezpieczeństwa. Przede wszystkim prawie nie ma wcale patroli policyjnych. Sporadycznie przemknie się prewencja drogowa kontrolująca kierowców, ale nie o taką opiekę policji nam chodzi. Policja powinna być u nas stale. Giszowiec to dwudziestotysięczne miasto. Tu powinno być sześćdziesięciu policjantów, po dwudziestu na każdą zmianę. Takie są krajowe normy. A co jest u nas? Szkoda słów. Komisariat jest w Szopienicach. Dzielnicowych chyba pięciu. Mieliśmy pilotowo wdrażać system CAPS. Niestety - bez stałego uczestniczenia w nim samej policji, uczestniczenia nie formalnie ale naprawdę, swoją obecnością na naszych ulicach i placach, chęć współdziałania mieszkańców jakby wygasa. Policja powinna nas chronić, a nie chronić się za naszymi plecami.

Giszowiec nie jest w Katowicach jedynym wielkim osiedlem pozbawionym stałego posterunku policyjnego. Przykładem chociażby wielkie Tysiąclecie. Ale to nie argument. Mieszkańcy, a w ich imieniu Rada Osiedla, domagają się rozwiązania tego ważnego problemu. Bo teraz jest tak, że jak w razie potrzeby, np. jakiegoś pobicia, uda się wreszcie dodzwonić pod numer 997, to nim z centrali policyjnej przekażą wiadomość do Szopienic, nim stamtąd - w miarę wolnego wozu patrolowego - ktoś wreszcie na Giszowiec dojedzie, to okazuje się, że poszkodowanych dawno pogotowie zabrało do szpitala, a po sprawcach nie ma najmniejszego śladu. 

- Widzę, że zmierzamy do końca naszej rozmowy, a jeszcze nie mówiliśmy o wielkiej chlubie naszego osiedla - o działalności społeczno-kulturalnej. Henryk Grosz wyraźnie jest poruszony, przecież przewodniczy komisji zajmującej się tą dziedziną w Radzie Osiedla. A zaiste jest czym się poszczycić. - Dzięki współpracy z władzami miejskimi, z którymi "dogadaliśmy się" jak samorządowcy z samorządowcami - działalność spółdzielczego, Giszowieckiego Centrum Kultury nabrała od kilku lat niezwykłego rozmachu. Zresztą - w każdym kolejnym wydaniu "Wspólnych Spraw" ukazują się informacje o pracy kulturalnej w naszej Spółdzielni i chyba zawsze najwięcej jest o GCK. No bo też tutaj najwięcej się dzieje. Nie mogę wymienić wszystkich imprez - tych wystaw, plenerów plastycznych, występów, festynów, koncertów - bo to długachna litania. Pragnę jednak, by przy prezentacji osiedla podać do szerokiej wiadomości zestaw wszystkich sekcji działających w GCK, a jest aż 23. A trafność propozycji swego działania zawdzięcza CK w znacznym stopniu Radzie Programowej kierowanej przez ks. Rufina Sładka. Specjalnego podkreślenia wymaga jeszcze organizowanie przez Radę Osiedla co roku we wrześniu Dni Giszowca i na początku czerwca imprez z okazji Dnia Dziecka. We wszystkich naszych imprezach i kołach zainteresowań w GCK uczestniczą nie tylko członkowie Spółdzielni i ich rodziny, ale wszyscy zainteresowani mieszkający na Giszowcu. Kultura stała się płaszczyzną jednoczącą całą tutejszą społeczność. Chciałbym podkreślić wielkie zasługi naszych spółdzielczych działaczy - Grażyny Szymborskiej i Kazimierza Wzorka w wypracowaniu tego modelu działania.

Ponad 10 tysięcy mieszkańców w budynkach KSM i niemal drugie tyle w stojących tuż obok blokach innych właścicieli - to ogromne miasto. Chyba większość miast powiatowych w Polsce nie sięga takiej liczby - prawie 20 tysięcy mieszkańców, a mimo to mają one starostów i burmistrzów, samorządowe Rady i Zarządy Powiatu oraz Miasta. Te zaś wszystkie posiadają - nadane ustawami - przeogromne kompetencje tudzież obowiązki.

W spółdzielczych, giszowieckich warunkach odpowiednikami - tak hołubionej w Polsce od 1990 samorządności terytorialnej - są Rada Osiedla oraz przedstawiciele osiedla w Radzie Nadzorczej i Walnym Zgromadzeniu KSM. Naturalnie, potwierdziła to też niniejsza rozmowa, spółdzielczy samorządowcy mają kompetencje tylko spółdzielcze, a nie gminne czy powiatowe. Za to ich powinności - i statutowe, i mierzone przez pryzmat oczekiwań mieszkańców - bliskie są właśnie samorządowi terytorialnemu. To zauważalny rozdźwięk. Nie pierwszy i nie jedyny w kraju to sygnał, że demokratyczna reforma samorządowa nie została doprowadzona jeszcze do końca. Jeszcze wiele przed nami...

ZBIGNIEW P. SZANDAR 
"tekst za miesięcznikiem Wspólne Sprawy 2001"




 
 
Osiedla


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.
Więcej informacji: Polityka prywatności (Cookies-RODO)