2013-12-13

Osiedle Centrum - jak z samej nazwy już wynika, jest w ścisłym centrum miasta. Powstawało na początku lat sześćdziesiątych. Wówczas jeszcze nikomu (nie tylko w Katowicach, ale w całej Polsce) się nie śniło o takim, jak obecnie, rozwoju motoryzacji. - Wtedy - mówi Kazimierz Mleczko, zastępca przewodniczącego Rady Osiedla Centrum - byliśmy szczęśliwi, że buduje się mieszkania. Owszem garaże też realizowano, ale niektóre przy tzw. niebieskich blokach (6 budynków przy ul. Grażyńskiego i Sokolskiej) stały puste, gdyż nie było aż tylu właścicieli samochodów. Na 90 mieszkań w budynku przypadało 9, trójstanowiskowych garaży.

 

Teraz najważniejszym problemem tego osiedla, które jest zapchane samochodami, są parkingi. W osiedlowym bliskim sąsiedztwie jest 7 banków, do których przyjeżdżają i pracownicy, i interesanci - i... nie mają gdzie zaparkować. Urzędnicy tych instytucji nagminnie parkowali swoje pojazdy pod oknami domów mieszkalnych. Mieszkańcy nie mieli szans na wjazd czy wyjazd co najmniej do godziny 18. Jedynym sensownym rozwiązaniem, aby mieszkańcy mogli ustawić samochód w pobliżu bloku, stały się tzw. koperty. Straż Miejska sprawdza czy kierowcy mają zezwolenia wydane na podstawie dowodów rejestracyjnych .

 

Motoryzacyjny horror i związany z nim dyskomfort życia powiększa świadomość, że pomiędzy domami nie ma możliwości zrobienia takiego parkingu, który by nie utrudniał życia mieszkańcom. Zgodnie z przepisami określającymi usytuowanie parkingu od bloku odległość między jednym a drugim blokiem jest zbyt mała. Nie może też być usytuowany na drodze między pawilonami handlowymi (ul. Chorzowska) a budynkami. Ponieważ w wąskie uliczki "wdzierają" się interesanci, ustawiono tablice z napisem: "Wyłącznie dla mieszkańców KSM". Trochę to pomaga, ale arogancja kierowców jest ogromna. "Ktoś" wyrwał już kilka słupków ustawionych na chodnikach. Powstanie Drogowej Trasy Średnicowej - koniecznej z punktu widzenia miasta i przejezdnych - też przyczyniło się do zawężenia możliwości parkingowych.

 

Administracja Osiedla Centrum i Radą Osiedla wspólnie zastanawiają się nad tym, jak problemom parkingowym zaradzić. Ze względu na usytuowanie terenu osiedla i finanse spółdzielcze - niemożliwa jest realizacja podziemnych garaży. Miasto Katowice i banki są o wiele, wiele bogatsze, być może razem udźwignęli by koszt takich podziemnych miejsc postojowych, np. pod Placem Grunwaldzkim. Z zieleni nic by nie uszczknięto, a kilkaset aut mogło by parkować w sposób dla mieszkańców i przechodniów niewidoczny oraz nieuciążliwy. Tak się robi powszechnie w dużych, europejskich miastach. A Katowice przecież chcą być europejską metropolią!

 

Dla mieszkańców osiedla Centrum nierealne jest korzystanie z wybudowanych przed kilku laty przez KSM wielopoziomowych garaży przy ul. Agnieszki (na Wełnowcu) - bo zbyt odległe. Zresztą postawiono je dla zmotoryzowanych z os. im. Ściegiennego, bo taka była potrzeba. Nie można też - używając niegramatycznego określenia - "oszlabanować terenu" podobnie jak w "Superjednostce". Owszem, wizyty Straży Miejskiej czy Policji odnoszą skutek, ale krótkotrwały. Po odejściu patrolu - wszystko za parę minut jest jak przed jego przybyciem. Każdy metr ziemi jest zapchany. Zbyt dużo tu instytucji, przedsiębiorstw, urzędów, a właściciele 4 kółek niestety nie wyobrażają sobie przejścia małego odcinka drogi na własnych nogach.

 

Skoro nie ma innych możliwości zwrócono się do Zarządu KSM, aby wystąpił do Wydziału Komunikacji o zmianę uliczek dojazdowych na jednokierunkowe. Wtedy przyjezdne samochody nie parkowałyby, po obydwu stronach ulic, a mieszkańcy nie musieli by chodzić środkiem jezdni. Ale zarówno ta propozycja jak i prośba o zamontowanie tzw. zwalniaczy nie spotkała się z pozytywną opinią Wydziału Komunikacji Urzędu Miasta. Cóż, zdaniem mieszkańców Koszutki, Wydział ten - mający swoją siedzibę daleko, bo na ul. Francuskiej, hen pod muchowieckim lotniskiem - odległej perspektywy nie bardzo dostrzega problemy ulic Grażyńskiego, Czerwińskiego, Sokolskiej, Katowickiej, Ordona... Przy tej ostatniej, gdzie co prawda niedaleko istnieje duży parking, ale po imprezie w Spodku wszystkie chodniki i trawniki osiedlowe są zatarasowane. Gdybyż wtedy za takie sprzeczne z przepisami parkowanie Straż Miejska zainkasowała mandaty, było by z tego wiele tysięcy złotych. Tyle, że Straży musiało by się chcieć przyjść i popracować. Tu informacja dla strażników: - harmonogram imprez w Spodku nie jest rzeczą tajną.

 

A co poza kłopotami parkingowymi tutaj się dzieje? Rzadko spotyka się osiedle, gdzie byłaby tak doskonała współpraca między Administracją a Radą Osiedla. Nic dziwnego, skoro kierownik Barbara Wojtyczok pracuje tu 15 lat, a i skład Rady w 80% jest taki sam przez te lata. Oni wszyscy po prostu lubią ludzi i chcą aby mieszkańcom - mimo trudności dnia powszedniego - żyło się wygodniej, sympatyczniej, bezpieczniej. To widać na każdym kroku. Bo przecież jak się mieszka na osiedlu zapchanym samochodami, wyziewami spalin, to chce się mieć trochę zieleni wokół bloku. Tutaj jest ona oczkiem w głowie zarówno Administracji, gospodarzy budynków jak i lokatorek. Administracja pomaga w tych działaniach kupując chętnym na upiększenie swojego skrawka - ziemię ogrodniczą. O malowniczej twórczości przedstawionej zielenią można by wiele mówić, ale wystarczy popatrzeć na piękny skalniak, przy ul. Ordona 20.

 

Kiedy budowano DTŚ wiadomo było, że zmienią się warunki akustyczne i będzie większy hałas. Przyczyniają się do niego chociażby tramwaje, które teraz jeżdżą obok budynków. Dokonano ekspertyzy i. nic. Problem pozostał nierozwiązany. Nawet nie założono ekranów dachowych bądź naziemnych. Sprawa przycichła po ekspertyzie o aktualnym stanie natężenia hałasu. Jej wyniki będą znane niebawem. Tyle tylko, że trudno o wnikliwą ekspertyzę, skoro stanowiska pomiarowe są za każdym razem różne.

 

Dumą osiedla są ocieplone, pokryte pastelową elewacją budynki. Mają odpowiednią prezencję. - Bo trzeba podkreślić- stwierdza kierownik Barbara Wojtyczok - że w dziedzinie termomodernizacji są prekursorem w KSM. Korzyści z tego wielorakie: mieszkańcy oszczędzają prawie 30% kosztów z tytułu ogrzewania, na klatkach schodowych wzrok przyciąga nowoczesna, funkcjonalna stolarka okienna (przy poprzedniej nie było możliwości uszczelnienia). Cieszy to, że w lokalach mieszkalnych wymieniono już 70% stolarki okiennej. Zdarzało się w minionych latach, że lokatorzy wymieniali sami okna, na własny koszt. Stąd teraz dostają częściowy zwrot ci, którzy za zgodą Spółdzielni uczynili to w latach 2005-2006. Obecnie jest taka mizeria finansowa wśród niektórych mieszkańców, że wycofują się z marzeń o nowych oknach, bo nie stać ich nawet na 25% dopłatę do wymiany.

 

A skoro o finansach mowa to i w Centrum ważkim tematem są zadłużenia czynszowe, które na 31 lipca br. Wynosiły nieco ponad 170 tys. zł. Trochę to dziwi zważywszy fakt, że w osiedlu jest jeden z najniższych w skali KSM fundusz remontowy: 1,65 zł (stawka podwyższona o 5 groszy od 1 lipca). Różne są te zaległości. W budynku przy ul, Czerwińskiego 8 jest 3.760 zł zadłużenia, przy 49 mieszkaniach więc na 1 wypada 108 zł, a w tym przy ul. Grażyńskiego 9a na 1 mieszkanie 46,50 zł. To są drobne kamyczki w ogrodzie zadłużenia. Niestety, czołowe miejsce zajmuje siedemnastopiętrowy kolos, czyli budynek zwany "Górnikiem", przy ul. Katowickiej 65. Wiadomo, już z racji swojej wielkości jest bardzo finansochłonny, a znikome wpływy z czynszów pogarszają sytuację. Stąd stwierdzenie kierownik Administracji: - całe osiedle pracuje na ten budynek! Zaś obiekt ten wybudowany był ongiś jako dom mieszkań pracowniczych przez KWK "Staszic". Potem trzeba było oddłużyć kopalnię i w latach 60. ub. wieku przekazano go KSM. Jego mieszkańcy - czy im się to podobało czy nie - zostali spółdzielcami, ale nawyki z dawnych czasów (bo to wszytko "państwowe" przecież!) pozostały, stąd większa niż gdzie indziej liczba dewastacji. Dodatkowo dochodzą koszty wynikające ze zmienianych i zaostrzanych przepisów prawa budowlanego odnoszącego się do wysokich budynków. Takiego bloku nie można ocieplać styropianem tylko wełną mineralną, musi być podzielony na strefy przeciwpożarowe, co oznacza zamontowanie bardzo drogich drzwi ogniochronnych i całej, specjalnej instalacji p.poż. Często przeprowadza tu kontrole Straż Pożarna. Ich nie obchodzi czy Spółdzielnia ma pieniądze na te przedsięwzięcia, czy nie.

Można oczywiście - stwierdzano w trakcie bardzo ożywionej, osiedlowej debaty - podnieść np. 3-krotnie czynsze, ale. No właśnie, być może mieszkańcy wtedy w ogóle przestaną płacić? Szkoda, że "osiedlowego garbu" nie da się wykluczyć z tutejszych zasobów.

 

Kierownik Administracji Barbara Wojtyczok oceniła to tak: - skoro sytuacja w budynkach jest taka, iż faktycznie ponoszone koszty są nieadekwatne do potrzeb i zadań, które musimy wykonać z racji nakazów Straży Pożarnej i prawa budowlanego, to zapewne dojdzie do takiej sytuacji, że stawka na fundusz remontowy nie będzie jak dotąd wspólna dla całego osiedla, ale odrębnie, każdy budynek będzie miał swoją.

 

Wracając do czynszowych zadłużeń, to ten temat przypominający walkę z wiatrakami wraca jak bumerang na każdym osiedlu. - Nie ma bowiem - podkreśla przewodniczący Rady Osiedla Andrzej Oleński - żadnego, naprawdę skutecznego regresu dla tych, którzy nie płacą czynszu. Owszem można ich wykluczyć z KSM, ale nie ...wyrzucić z mieszkania! Zajmują je prawem kaduka, a Urząd Miasta, który winien budować lokale socjalne - zastępcze, bądź uiszczać czynsz za niepłacących - ignoruje to. Wszyscy jesteśmy zgodni co do tego, iż póki nie będzie sensownych państwowych ustaleń prawnych w tej materii, to sytuacja będzie się pogarszać. Może posłowie zamiast debatować nad kolejnym wolnym od pracy dniem zajęliby się tym tematem? Czasami upór pomaga w finalizowaniu trudnych spraw.

 

Na tym osiedlu rozmowy z dłużnikami wzięła na "swoje barki" Komisja Społeczno-Kulturalna. Jej przewodnicząca, Krystyna Kućmierz mówi, że - na spotkania z dłużnikami odbywające się przed południem i popołudniu czasami przychodzi jedna osoba, a bywa, że i nikt. Szkoda, bo samorządowi społecznicy starają się pomagać dłużnikom, informując ich skąd mogą otrzymać pomoc finansową czy też w jakich ratach spłacać zadłużenia.

Komisja Społeczno-Kulturalna działa bardzo prężnie współpracując na co dzień z Klubem "Centrum" (ładnie wyremontowanym), któremu szefuje Irena Borówka. Tam organizuje się sporo imprez, głównie dla seniorów i dzieci. Są też zajęcia integracyjne dla osób niepełnosprawnych. W obchodach Dnia Dziecka czy św. Mikołaja uczestniczą nie tylko dzieci z osiedla Centrum, ale też z Haperowca i Superjednostki.

 

URSZULA WĘGRZYK

(Artykuł ze "Wspólnych Spraw" - październik 2008 r.)  




 
 
Osiedla


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.
Więcej informacji: Polityka prywatności (Cookies-RODO)