2022-10-25

Byle do... wiosny!
„Nie oceniaj – bo to niszczy;
doceniaj – bo to wzmacnia".

 

Prezes Zarządu KSM:

mgr Krystyna Piasecka

 

Szanowni czytelnicy, mieszkańcy i członkowie spółdzielni!

Ta sentencja stała się między innymi przesłanką decyzji Zarządu i Rady Nadzorczej KSM o organizacji zdarzeń podkreślających 65 lat funkcjonowania naszej Spółdzielni.


Jubileusz 65-lecia Katowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej, który był (i ciągle jest) znaczącym okresem w życiu wszystkich jej członków, w funkcjonowaniu korporacji, jaką tworzymy, a także w mieście Katowice, w którym istniejemy, niczego nie zakończył. Nie zmienił. Spółdzielnia niezmiennie istnieje i zabezpiecza najważniejszą bytową potrzebę człowieczą: „dachu nad głową". To od dziesięcioleci nasza misja.


Spółdzielnia po prostu zwyczajnie – zaliczając kolejne „jubileusze" – działa, czyli: dobrze, fachowo, jak najlepiej i najoszczędniej, najbardziej optymalnie w dostosowaniu do możliwości i zmieniających się warunków zewnętrznych. I kiedyś, i dziś, przez cały miniony okres nigdy też nasza działalność nie była ani prostą ani łatwą, jednak mimo napotykanych przeciwności KSM – jak i wiele innych spółdzielni – trwa i mam nadzieję, że trwać będzie z sukcesami (daj Boże!) zmierzając ku następnym jubileuszom. Tego nam wszystkim gorąco, serdecznie, wielokrotnie życzono podczas odbywającej się w sali „Symfonia" w Akademii Muzycznej, uroczystej gali, a także w homilii podczas mszy świętej celebrowanej w intencji zdrowia i pomyślności naszych spółdzielców i pracowników w Katedrze Chrystusa Króla.


Za wszystkie dobre słowa ku nam kierowane niezmiernie dziękujemy. To zdrowy doping do dalszej wytężonej pracy w interesie ogółu Spółdzielców KSM.


Przebieg obu podniosłych wydarzeń relacjonują w tym wydaniu „Wspólnych Spraw" odrębne artykuły.


Ze swej strony pragnę w tym miejscu podziękować zacnym patronom i gościom uroczystości jubileuszowych, wszystkim członkom i pracownikom za liczny udział w obchodach, a także wielu osobom zaangażowanym w organizację spotkań, również tym, które z różnych względów (sprawy zawodowe, osobiste, rodzinne itp.) nie mogły bezpośrednio w tych obchodach uczestniczyć, a które choćby w najmniejszym stopniu przyczyniły się do sprawnego przeprowadzenia wszystkich wydarzeń jubileuszowych, zabezpieczenia i wzbogacenia programu całorocznych obchodów jubileuszowych.


„Świąteczność" chwili w najmniejszym stopniu nie przesłoniła nam jednak stałych obowiązków i poczynań jako zarządcy wypracowanego przez lata przez KSM majątku. W obowiązujących obecnie w kraju warunkach prawnych i gospodarczych siłą rzeczy w ostatnich latach skupiamy się nie na zadaniach inwestycyjnych – polegających na budowie nowych mieszkań i powiększeniu zasobów, stających się z mocy prawa odrębnymi wspólnotami mieszkaniowymi, lecz głównie na trosce – o poprawę stanu technicznego i estetycznego będących w naszym władaniu od początku zasobów mieszkaniowych, użytkowych i związanej z nimi infrastruktury, dostosowując je do XXI-wiecznych standardów, – o zapewnienie ich dalszej trwałości na następne dziesięciolecia, – o podnoszenie poziomu zamieszkiwania, jak też – o kreowanie alternatywnych warunków dla integracji wspólnotowej oraz rozwoju osobistych zainteresowań i pasji w miejscu zamieszkania.


Jako spółdzielcy mieszkaniowi mamy się na kim wzorować. Na pokoleniach spółdzielców – naszych poprzedników, działających przecież w całej Europie (i na pozostałych kontynentach), a i w naszym kraju. Liczne są w naszej ojczyźnie pokolenia działaczy i patriotów – prekursorów spółdzielczości, poczynając od spółdzielców z czasów, gdy Polski nie było na mapie Europy, a po nich ci, którzy w II. Rzeczypospolitej tak wielu ludziom zdołali poprzez spółdzielcze mieszkanie zapewnić godziwe warunki egzystowania. I to pomimo wielkiego, ogólnoświatowego kryzysu. Z ówczesnego chaosu gospodarczego spółdzielczość mieszkaniowa potrafiła wyjść obronną ręką. Jestem przekonana, że obecnie, my także – współcześni Spółdzielcy – czujący się spadkobiercami pięknych kart polskiego i międzynarodowego ruchu spółdzielczego, bogaci we własne doświadczenia z minionych 65. lat, wspólnie sprostamy ogromnym wymogom jakie rzeczywistość i związana z naszym ruchem spółdzielczym duża część społeczeństwa stawia dziś przed nami. Liczę mocno na aktywność wszystkich członków naszej Spółdzielni. Leży to w interesie ogółu mieszkańców, a równocześnie każdego z nas.


Szczególnie patrzę w stronę licznego grona społeczników – członków samorządu spółdzielczego, będącego najbardziej demokratyczną formą samostanowienia o tym, co u nas się dzieje. Obdarzeni zaufaniem lokalnych społeczności, powołani w bezpośrednich wyborach, członkowie wszystkich 17 Rad Osiedlowych i Rady Nadzorczej wraz z Zarządem i zespołem pracowniczym KSM stanowią we wspólnym działaniu gwarancję naszej pomyślnej przyszłości. A że nie jest i nie będzie to zadanie proste i łatwe – wiadomo z licznych sytuacji z codziennego życia każdego z nas, mniej lub bardziej pilnych i dokuczliwych do rozwiązania tu i teraz. Jest cel – wiadomo do czego dążyć. Społem zawsze łatwiej. Efekt zależy od synergii działań – we wspólnym interesie, umiejętności hierarchizacji potrzeb i zadań w dostosowaniu do bieżących możliwości i uwarunkowań gospodarczych, ekonomicznych i prawnych.


Nie będę tu rozpoczynała relacji danych o ogromnej skali inflacji, o wysokim poziomie stóp procentowych, o szerzącej się drożyźnie od chleba poczynając na materiałach budowlanych i węglu kończąc. Macie Państwo o tych sprawach natłok informacji, docierających z mediów codziennych i moc doświadczeń osobistych. Poprzez splot wielu okoliczności politycznych i gospodarczych, na które jako Spółdzielnia bezpośrednio nie mamy wpływu, w wyniku kumulacji aktualnych, negatywnych ekonomiczno-finansowych tendencji, wiele z nich (w znacznej części) znajdzie niestety swoje odbicie również w kosztach ponoszonych przez KSM, a co siłą rzeczy znajdzie bezpośrednie przełożenie na wysokość naszych opłat za posiadane lokale. Nie wątpię, iż Państwo – Czytelnicy tego felietonu – poznając każdego dnia wiadomości o najróżniejszych podwyżkach cen: prądu, wody, wytwarzania i doprowadzania ciepła, wywozu odpadów, kanalizacji, różnych podatków itd. – orientujecie się, że ustalanie ich cen jednostkowych jest kształtowane poza nami konsumentami, poza Spółdzielnią. Ale jako zarządca budynków mieszkalnych zobowiązani jesteśmy do inkasowania od indywidualnych odbiorców opłat na sfinansowanie powstających kosztów i niezwłocznego przekazywania ich dostawcom tychże mediów i usług. Oczywiście według aktualizowanych, nowych i stale wyższych stawek. Aż strach przy tym pomyśleć, ile by wynosiły owe rachunki, gdybyśmy w naszej Spółdzielni nie realizowali konsekwentnie od lat długofalowego programu remontowego w zakresie energooszczędności – w tym montażu liczników wody i ciepła, podzielników ciepła, regulatorów pogodowych, instalacji lamp ledowych, itp., a zwłaszcza programu termomodernizacji budynków, wymiany dźwigów i instalacji elektrycznych, sieci i urządzeń ciepłowniczych.


Nasza długofalowa gospodarska i oszczędnościowa polityka teraz szczególnie potwierdziła swój sens. Mimo to koszty utrzymania zasobów niewątpliwie są coraz wyższe, toteż bywa, iż posiadacze lokali, z rożnych zresztą powodów, nie zawsze nadążają z terminowymi bieżącymi płatnościami za swoje lokale, co jak wiemy w sposób oczywisty zaburza płynność i wydolność finansową Spółdzielni. Ale wśród opóźniających się z płatnościami miesięcznymi jest również grupa osób, która wykazuje się celowym brakiem samodyscypliny płatniczej.


Dotykam tu kwestii nieterminowych płatności i powstawania zaległości w opłatach, (niekiedy znacznych), a czemu sprzyjają niestety niektóre przepisy prawne, przez „szczególnie" zainteresowanych takim stanem umiejętnie wykorzystywane w ich własnym, partykularnym interesie. Problem zaległości występuje w każdym z naszych osiedli, a obawiam się, że wskutek coraz trudniejszej ogólnej sytuacji w kraju może jeszcze narastać. Wiem z autopsji, iż w licznych przypadkach osoby zadłużone opóźniają o 2-3 miesiące płatności, a fakt niepłacenia za korzystanie z lokalu (bywa, że i za kilka, które są w ich posiadaniu) z pełną świadomością wygodnie samousprawiedliwiają ogólnie trudną sytuacją gospodarczą kraju, wcześniej pandemią lub niepłaceniem przez swoich podnajemców lokali, itp.


W KSM od wielu lat istnieje zintegrowany system windykacji, posiadamy też własny wypracowany na użytek tych, którym najtrudniej, system pomocy, gdy np. mieszkaniowy dług ma źródło w osobistych trudnościach życiowych. To nas – spółdzielczość mieszkaniową – różni m.in. od innych komercyjnych zarządców nieruchomości. Wielokrotnie i szeroko zasady te były omawiane we „Wspólnych Sprawach", więc większości członków są znane. Bieżące wyjaśnienia czy informacje można w kwestii pomocowej uzyskać w swojej Administracji Osiedla lub Dziale Analiz i Windykacji Należności (w Dyrekcji Spółdzielni). Osoba zadłużona wykazująca chęć zlikwidowania swoich zaległości płatniczych może skorzystać z ułatwień oferowanych przez naszą Spółdzielnię, w sformułowaniu których (dla indywidualnych osób) znaczącą pomocą służą opinie mieszkańców osiedla przekazywane przez działających w Radach Osiedla i Radzie Nadzorczej członków.


Mieszkańcy, oprócz pomocy w rozwiązaniu ich kwestii zadłużeń zgłaszają niekiedy swoje oczekiwania w zakresie pomocy w innych sprawach losowych. W takiej sytuacji (a przecież to nie pierwszyzna) do głosu w Spółdzielni dochodzi zwykła międzyludzka solidarność, zrozumienie, dobroć, życzliwość, uczynność. Naprawdę nie brak tych cech w naszym spółdzielczym środowisku. Wskazuję tu zwłaszcza na funkcjonujące u nas z taką misją od lat – utworzone przy aprobacie członków i poza ustawowymi nakazami – „Stanowisko ds. pomocy członkom i wolontariatu" w ramach Działu Społeczno-Kulturalnego, a także powołana z tą intencją, na mocy Uchwały Walnego Zgromadzenia KSM w roku 2005, Fundacja naszej Spółdzielni, która – obecnie (po zmianach statutowych) występuje pod nazwą „Fundacja Da Moc". Jej działalność w dużej mierze opiera się na społecznikach i wolontariuszach.


Wskazane wyżej podmioty, korzystając również ze współpracy z całą szóstką naszych spółdzielczych klubów i placówek integracyjnych, docierają do niemałej grupy osób będących w najróżniejszej potrzebie, wiążącej się najczęściej z ich senioralnym już wiekiem, skromnymi zasobami materialnymi i często brakiem jakichkolwiek krewnych czy bliskich. Zaznaczyć tu muszę, iż wszystko odbywa się z pełnym zachowaniem prywatności i przepisów RODO. Za pełną empatii postawę, za niesienie konkretnej pomocy, za bezinteresowną działalność na rzecz najbardziej potrzebującej grupy spółdzielców (i nie tylko spółdzielców) wszystkim naszym wolontariuszom i pracownikom KSM bardzo dziękuję. Proszę przy tym – Szanowni Państwo Społecznicy – nie gniewajcie się, gdy sporadycznie dochodzi do nadmiernych oczekiwań osób potrzebujących, rozmijających się z możliwościami dobrodziejów, ofiarodawców, ludzi dobrej woli. To nic (i takie przypadki bywają), że „zdobyty" wózek dziecięcy nie został odebrany, bo „kolor się nie podobał". To nic, że „szal" nie spotkał się z uznaniem, bo nie był z metrowego materiału, a zrobiony na drutach i w dodatku we „wrzaskliwej" barwie. Po czasie rzeczy te znalazły innych, wdzięcznych odbiorców i służą im.


Zapomnijmy (i wybaczmy) takie zachowania. To co może nam wszystkim pomóc, a co nie jest łatwe w dużych (ale i małych też) społecznościach, to przyjęcie postawy cenienia sobie tego, co inni nam z siebie dają, z postawy sojusznika, a nie antagonisty. Apel ten odnosi się do każdego z nas i ma pozytywne odniesienia w każdym przypadku, zwłaszcza gdy działa się pod presją potrzeby lub chwili, bądź np. w szczególnie trudnych sytuacjach. Możemy je z pozytywnym skutkiem wspólnie pokonać – jeśli będziemy postępować zgodnie, z wyrozumiałością i poszanowaniem stanu i ich potrzeb. Wtedy wyjście na przysłowiową prostą będzie wspólnym i satysfakcjonującym sukcesem. Motto, które wyczytałam przy przeglądaniu W starych annałach, jak raz nadaje się do zastosowania i we współczesnych czasach. Brzmi ono: „Nie mów co jest źle – wskazuj co mogło by być lepiej, co przeszkadza i jak mógłbyś pomóc. Jeśli nie możesz pomóc, to przynajmniej nie przeszkadzaj i nie utrudniaj działania innym". To dedykacja w sam raz na dzisiejsze czasy. Wcielona w codzienność pozwoli nam przetrwać wszystko, co może być lub jest złe.


Szanowni Państwo. Przejdźmy – po tych refleksyjnych dywagacjach – do kwestii spokojniejszej. Za taką uchodzi: pogoda. Czyż nie od niej zaczyna się wiele rozmów? Czyż nie jest jednym z najczęstszych tematów konwersacji? Fachowcami w tej dziedzinie są meteorolodzy. Obserwują, badają, przepowiadają – trafnie, ale przecież równie często się mylą. Dlatego nie bacząc na nich, na pogodzie (jak i na medycynie) zna się niemal każdy. I tak jest od setek lat, czego dowodzą chociażby bardzo liczne przysłowia zwiastujące, jaka to będzie pogoda i co w konsekwencji dobrej lub złej aury się stanie, co nas czeka. A poza tym pogoda jest dość wygodnym tematem rozmów, gdy (z najróżniejszych powodów) o czymś innym nie wypada, nie powinno się lub nie może się mówić. Temat pogody wydaje się bezpieczny.


Jesienią roku 2022 nic jednak bardziej mylnego. Pogoda stała się strategicznym elementem gospodarki i polityki. Jaka będzie jesień? Ciepła, „złota polska", czy słotna i wichrowa? A jaka po niej zima? Łagodna, krótka, czy mroźna i długotrwała? Społeczeństwo nie tyle do przysłów, co do prognoz synoptyków nieustanie sięga, bo przecież jest pełne obaw jak spędzi najbliższe pół roku do przyszłorocznej wiosny. Czy w jesienne i zimowe miesiące będziemy mieli (i za jaką cenę) ciepło w mieszkaniach (w KSM kaloryfery grzeją!), szkołach, placówkach służby zdrowia i obiektach kulturalnych, w najróżniejszych zakładach pracy? Czy nauczanie znowu stanie się zdalne? Czy wszystkie firmy będą mogły produkować i świadczyć swoje usługi? Czy transport publiczny będzie funkcjonował? Pytań pojawia się ogromnie wiele.


Rządowe zapowiedzi są uspokajające, a niekiedy nawet optymistyczne. Głosy ekspertów z różnych dziedzin studzą te nadzieje i wręcz wykazują ich bezpodstawność. Które prognozy się sprawdzą – wkrótce poznamy. Zapewne będzie jak z prognozą pogody. Trochę się sprawdzi, a trochę nie. Całe szczęście, że bez względu na czynione rozpoznania (i faktyczny przebieg pogodowy, gospodarczy, polityczny) po najbliższych 6 miesiącach – wiosna niechybnie nadejdzie. To nie tylko nadzieja, ale i pewność.

 

Z poważaniem
KRYSTYNA PIASECKA



     

 
 
Wiadomości


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.
Więcej informacji: Polityka prywatności (Cookies-RODO)