2018-09-17

Empatia do zwierząt – TAK
ale bardzo... rozważna

 

Wiceprezes Zarządu KSM:

mgr Zbigniew Olejniczak

 

W pierwszych dniach września br. miałem zaszczyt i przyjemność uczestniczyć jako przedstawiciel naszej spółdzielczej społeczności w uroczystościach związanych jubileuszem 60-lecia istnienia Śląskiego Ogrodu Zoologicznego w Chorzowie. Składając życzenia, tak jak i wielu innych uczestników, pozwoliłem sobie pogratulować i podziękować pomysłodawcom, twórcom i dyrekcji oraz pracownikom za wieloletnie pełnienie misji ochrony zwierząt, pielęgnowanie różnorodności biologicznej i edukowanie wielu pokoleń Polaków. Dziękowałem także za kształtowanie właściwych, pozytywnych relacji człowieka do zwierząt będących przecież od zawsze częścią naszego świata i posiadających swoje prawo do godnego istnienia w naszym bliższym lub dalszym otoczeniu.

 

Mam nadzieję, że wszyscy, a może bardziej dokładnie – przytłaczająca większość ludzi czuje empatię do zwierząt, a istnienie świata bez nich nie mieści się w ludzkiej wyobraźni. Mam też nadzieję, że nasza świadomość i wiedza oraz możliwości pozwolą uchronić biologiczną różnorodność dla przyszłych pokoleń ludzi.

 

Najlepiej byłoby zachować dla zwierząt ich naturalne środowisko i pozwolić im tam żyć bez ingerencji ludzi, którzy niestety często zapominają, że nadmierne ingerowanie człowieka w świat zwierząt najczęściej prowadzi do nierównowagi i masowego ich wymierania.

 

Dzielę się z Państwem tymi, być może ponad miarę wzniosłymi refleksjami nie bez powodu. To bowiem te podniosłe, jubileuszowe, uroczyste okoliczności stały się przyczyną powstania kontrastujących z nimi refleksji wynikających z obserwacji już nie odświętnych, ale codziennych, bieżących i powszechnych zjawisk powstających w relacjach ludzi i zwierząt w warunkach miejskich, w naszym najbliższym budynkowym czy osiedlowym otoczeniu.

 

Niestety relacje te pozostawiają wiele do życzenia i bardzo często pozostają w sprzeczności ze zdrowym rozsądkiem i poziomem wiedzy, a nawet stają się powodem potyczek czy też poważnych konfliktów sąsiedzkich. Wielokrotnie już nie tylko na łamach „Wspólnych Spraw" poruszany był temat nieodpowiedzialnego zachowania właścicieli psów, którzy najczęściej znają (ale nie stosują w praktyce) prawidłowe zasady współżycia, nie sprzątają „urobku" pozostawianego przez swoich pupili na chodnikach, trawnikach, w piaskownicach, windach czy korytarzach, przez co wywołują u innych ludzi niechęć oraz inne negatywne odczucia i odruchy wobec niczemu niewinnych psów. Apeli, informacji, tabliczek o konieczności sprzątania po swoim czworonogu jest mnóstwo. Efekty ich oddziaływania są jednak zbyt małe.

 

Przez całe lata narasta – na zasadzie błędnego koła – inny poważny problem, a dotyczący dzikich – tak dzikich, bo wolno żyjących – gołębi „miejskich". Gołąb miejski, grzywacz i sierpówka, zwana też czasem „cukrówką" – to gołębie, które spotkamy w każdym większym mieście w Polsce. Nie brakuje ich też w Katowicach. Wszystkie są dzikie, a dzikich zwierząt nie dokarmia się – to prawda stara jak świat. Jednak, niestety bardzo rzadko stosowana w praktyce. Zdaniem ornitologów tak naprawdę nie ma żadnej potrzeby regularnego dokarmiania gołębi na obszarze miast. Każdy z ich gatunków potrafi przetrwać okres zimowy w naszych miastach bez naszego dokarmiania, gdyż w środowisku miejskim są w stanie zawsze znaleźć jakiś pokarm. Niestety, im zimniej na dworze, tym chętniej litujemy się nad gołębiami i dokarmiamy je, najczęściej chlebem.

 

Kosztem ingerencji w naturę poprawiamy swoje samopoczucie. Tym samym popełniamy dwa poważne błędy. Po pierwsze: w ogóle decydując się na dokarmianie dzikich zwierząt, po drugie: robiąc to nieumiejętnie. Karmiciele gołębi „serwują" im chleb i resztki ludzkiego jedzenia bogatego w sól, której ptaki nie trawią, która w ich żołądkach zamienia się w kwas solny zabójczy dla ptaków, a wydalony wraz z odchodami niszczy podłoże, na które odchody spadną. Pozostawiam Państwa pamięci i wyobraźni wrażenia „estetyczne" wywoływane widokiem nagromadzonych gołębich odchodów na parapetach i balkonach należących już nie tylko do karmicieli, ale i sąsiadów, wywołując u nich wściekłość.

 

Gołąb jest symbolem pokoju i miłości, jest też nieodłącznym elementem przestrzeni miejskich. Jednak poprzez niekontrolowany wzrost liczebności gołębi przyprawia o ból głowy wielu mieszkańców i służby porządkowo-sanitarne, ponieważ parazytolodzy (specjaliści od pasożytów) przestrzegają przed roznoszonymi przez te ptaki pasożytami.

 

Obrzeżki gołębie (czyli ptasie kleszcze) żyją w gniazdach i praktycznie żerują na gołębiach. Jeśli jednak gołąb opuści gniazdo, wygłodniałe zaczynają szukać kolejnego żywiciela, a że często gniazda znajdują się w pobliżu mieszkań, mogą z łatwością przejść np. oknem czy jakąś szczeliną do pomieszczenia i zaatakować człowieka. Obrzeżki są dość spore, osiągają do nawet 10 mm długości. Mogą boleśnie pokłuć, a ich ślina zawiera silne substancje, które mogą powodować odczyny alergiczne. Jednak aby do tego doszło, obrzeżków musi być sporo i muszą trafić na podatną osobę. Innym groźnym pasożytem jest, niewidoczny gołym okiem ptaszyniec, który również żyje i pasożytuje jak obrzeżek. Tak jak i on może powodować reakcje alergiczne, a u bardziej wrażliwych wstrząs anafilaktyczny, który w skrajnych przypadkach może doprowadzić do śmierci. Dlatego najlepiej naturę zostawić w spokoju.

 

Każde dziko żyjące zwierzę może przenosić jakieś choroby lub pasożyty, z których część może być niebezpieczna dla człowieka. Dlatego naczelną zasadą powinno być ich niedotykanie. Dotyczy to również gołębi żyjących w miastach.

 

Zastanawiam się kiedy karmiciele gołębi zrozumieją, że rozrzucając resztki „ludzkiego" jedzenia nie tylko tak naprawdę szkodzą tym ptakom, zanieczyszczają otoczenie zamieszkiwania, wzbudzają negatywne emocje, ale także – o zgrozo – „zapraszają" w otoczenie swego zamieszkiwania... szczury. Tak, szczury. To czego nie w dzień zdążą zjeść gołębie, to w nocy (ale nie tylko) zeżrą szczury, które z gołębiami żyją w doskonałej symbiozie. To nie tylko śmietniki, zsypy, piwnice obfitujące w przechowywaną czy też wyrzucaną (marnotrawioną) żywność, ale właśnie wspólny „stół biesiadny" z gołębiami ściąga w okolice budynków rozochocone szczury, dla których tak łatwo zdobywany pokarm zachęca już później do jego poszukiwania w samych budynkach.

 

W ostatnich latach do miast przywędrowały, opuszczając swoje naturalne środowisko, także dziki, strasząc mieszkańców, stwarzając zagrożenie na drogach i pustosząc przestrzeń zamieszkiwania ludzi. Ale i w tym przypadku przyczyną niestety są ludzie, ich postępowanie. Niestety zdarzają się przypadki dokarmiania dzików przez mieszkańców lub przypadkowe osoby w pobliżu naszych budynków mieszkalnych. Zwierzęta mają swój „rozum". Szybko znajdują miejsca gdzie łatwość i obfitość pokarmów zapewnia im człowiek, a że w końcowym efekcie szkodzi to i zwierzętom i ludziom, to one mogą tego nie rozumieć, ale gdzie się podziewa „potęga ludzkiego umysłu" ?

 

Oczywiście parafrazując wypowiedź klasyka „to niewielu czyni tak wiele złego wobec tak wielu", ale bez Państwa, bez naszego wspólnego nacisku społecznego, sąsiedzkiego, tych omówionych (i wielu innych) negatywnych zachowań nie da się zlikwidować lub choćby zminimalizować do nieznacznych rozmiarów.

 

Spółdzielnia nasza prowadzi regularnie i doraźnie deratyzację, dezynfekcję piaskownic i wymianę piasku, a w miarę potrzeby dezynsekcję, interweniuje i poucza wskazane osoby, przywołując zapisy regulaminu porządku domowego, ale prosimy wszystkich członków Spółdzielni o pomoc i wsparcie. Każdy mieszkaniec ma prawo – jeśli zajdzie taka sytuacja – powiadomić straż miejską czy sanepid, które to służby mają, to czego nie ma Spółdzielnia, czyli możliwość nałożenia sankcji i kar wynikających m. in. z kodeksu wykroczeń itp.

 

Na koniec chciałbym pod Państwa rozwagę poddać możliwość poparcia i włączenia się w akcję miasta Katowice realizowaną w ramach Budżetu Obywatelskiego pod nazwą „Domki dla kotów w Katowicach" i dlatego zacytuję zwięzłą informację zaczerpniętą ze źródła: http://bo.katowice.eu

 

„Koty w Katowicach będą miały nowe domki. To pomysł, na który w zeszłorocznej edycji Budżetu Obywatelskiego zagłosowało ponad 6 tys. mieszkańców. Domki mają pomóc kotom przetrwać zimę. Staną prawie w każdej dzielnicy.

 

Koty wolno żyjące niektórym przeszkadzają, a inni starają się im pomagać. Osób, które dokarmiają koty w Katowicach, jest sporo. Jednak zawsze największym problemem dla zwierząt jest przetrwanie zimy. – Domki są bardzo potrzebne. Tam, gdzie koty mają dostęp do piwnicy, to nie ma problemu. Piwnice są nawet lepsze. Ale często nie ma piwnicy albo mieszkańcy są negatywnie nastawieni do kotów – mówi Agnieszka Drożyńska, która w zeszłym roku postanowiła złożyć wniosek do Budżetu Obywatelskiego. Pani Agnieszka w domu ma 4 koty, ale poświęca też czas, żeby zajmować się tymi, które domu nie mają. Jej pomysł musiał spodobać się mieszkańcom, bo zagłosowało na niego 6.346 osób. Jak mówi, w Katowicach najwięcej kotów żyje dziko w Nikiszowcu i Giszowcu. Problem w tym, że nawet jeśli mają co jeść, to nie mają gdzie mieszkać. Nawet samo dokarmianie zwierząt niektórym się nie podoba. Mimo, że koty w mieście są pożyteczne. – To wynika z niewiedzy. Dzięki nim w mieście nie ma tylu szczurów – tłumaczy pani Agnieszka. Liczy na to, że pojawienie się domków przekona mieszkańców do tego, że kotom trzeba pomagać, a nie je tępić. Domki pomogą na pewno w leczeniu i sterylizacji oraz kontrolowaniu populacji kotów w Katowicach. Teraz miasto przygotowuje się do realizacji projektu pani Agnieszki. Trwa nabór wniosków o przydzielenie domków dla kotów. Będzie ich około 80 w większości dzielnic na terenie Katowic. Wniosek może złożyć każdy, ale pierwszeństwo będą miały te osoby, które już zajmują się żyjącymi na dziko zwierzętami. W mieście domki powinny pojawić się pod koniec września 2018 r. Na zapewnienie kotom schronienia miasto wyda około 40 tys. zł".


Z poważaniem

ZBIGNIEW OLEJNICZAK



     

 
 
Wiadomości


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.
Więcej informacji: Polityka prywatności (Cookies-RODO)