2014-01-19

Tutaj są Bogucice, a tam za wodą, za Rawą, za stawami, jest ZAWODZIE - mniej więcej taka jest etymologia nazwy dzielnicy Katowic, która daje także nazwę osiedlu Katowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Osiedle przecięte jest na krzyż dwoma szerokimi, czteropasmowymi arteriami drogowymi - ul. 1 Maja (na dodatek z linią tramwajową) i ul. Bohaterów Monte Cassino, na których pieszy jest "intruzem" dla zmotoryzowanych. Spółdzielcze domy poprzetykane są blokami i kamienicami innych właścicieli. Chodząc po Zawodziu na ogół bez trudu rozpoznaje się, który budynek jest nasz - wskazuje to odnowiona elewacja jest ona już upstrzona bazgrołami, to inna sprawa...


- Jesteśmy w dość dobrej sytuacji jeśli chodzi o ocieplenie budynków Domy osiedlowe są ocieplone. Rada Osiedla podjęła decyzję o przyspieszeniu ocieplenia wraz ze zdjęciem azbestu ostatnich budynków osiedla Zawodzie. Przejściowo koszty tej operacji będą finansowane z funduszu remontowego "B" osiedla.


- Osiedle posiada jedną z niższych w KSM stawkę opłat miesięcznych. Teoretycznie można by je zwiększać, nawet do poziomu najwyższego jaki jest w Haperowcu, ale w praktyce nie ma na to przyzwolenia społecznego. Ludziom z trudem wystarcza na codzienne bytowanie. Niemal co trzeci spółdzielca - bo 531 na 1743 - jest bardziej lub mniej spóźniony w opłatach za mieszkanie. Często o jeden miesiąc, góra dwa. Szybko nadpłacają. Z uiszczania należności uczynili sobie taką "kasę pożyczkową". Ale są i wieloletni dłużnicy, są i w konsekwencji eksmisje. Aktualnie zaległości wynoszą 768.250,17 zł. Dominują osoby mające poważne problemy materialne, najczęściej na skutek bezrobocia. To ludzie w średnim wieku, najwięcej ich mieszka w blokach z lat osiemdziesiątych. Tam nie ma klatki schodowej, ba - czasem i piętra, by ktoś nie pozostawał bez pracy. W zaległościach płatniczych wobec Spółdzielni połowę stanowią właśnie bezrobotni i tak ubogie rodziny, że nawet posiadanie codziennego chleba jest dla nich poważnym problemem, więc żyją na granicy głodu. Są czasami sytuacje patologiczne z alkoholizmem na czele, ale nie ich jest najwięcej. Sporo z naszych mieszkańców ciągle nie potrafi znaleźć się w nowej rzeczywistości ekonomiczno-społecznej, są niezaradni. Dowodem tego jest chociażby to, że nie wszyscy będący w potrzebie zwrócili się do władz miejskich po dodatek mieszkaniowy, a przecież należy im się, wesprze ich w tej trudnej sytuacji, w jakiej się znaleźli. Pomożemy każdemu w załatwieniu formalności, kto w tej sprawie zwróci się osiedlowej administracji.


- Rozmawiamy z dłużnikami - wsłuchujemy się w ich dramatyczną sytuację. Mówił nam niedawno, wyjaśniając przyczyny zaległości w opłatach za mieszkanie jeden z bezrobotnych członków Spółdzielni, którego żona też straciła robotę: - Skąd mam wziąć pieniądze na mieszkanie. Liczymy, czy starczy nam na suchy chleb. Najpierw to co dostaniemy z zasiłku przeznaczamy na dzieci. One są naszym całym majątkiem. Musimy dać im wykształcenie, żeby nie biedowały jak my teraz. A dzieci jest troje - więc jak tu podołać wydatkom? Szkoła dużo kosztuje i podstawowa i średnia. A przecież dzieci rosną, ubrać je trzeba. I przecież młodszy chłopak po starszej siostrze nie będzie nosił odzieży, no bo jak... Ale to nie jest sytuacja odosobniona. Takich smutnych przykładów są dziesiątki. I ludzie proszą też - dajcie nam pracę, spłacimy wszystko, bo dawniej byliśmy solidni i chcemy tacy być. Ale skąd Rada Osiedla ma wziąć dla nich tę robotę, skoro oficjalny Urząd Pracy jej nie potrafi każdemu zaoferować...

 

Takie to czasy nastały.
- Skoro o płaceniu mowa - to jesteśmy orędownikami bezpośredniego płacenia należności za wszystkie media przez odbiorców (czyli mieszkańców) ich dostarczycielom. Od "zawsze" indywidualnie płaci się za prąd i gaz. Dlaczego wodociągi i ciepłownicy tak bardzo bronią się przed takim samym rozwiązaniem? Odpowiedź rodzi się jedna - zbyt wiele ludzie by zyskali, a zbyt wiele firmy by straciły. Na zmienionej zasadzie skorzystała by też każda spółdzielnia mieszkaniowa, bo spadłyby z niej obowiązek bycia darmowym inkasentem, zmuszanym w dodatku do uiszczania pełnych należności za zużyte media, mimo iż sama nie otrzymała tych pieniędzy od użytkowników wody i co. gdy ci są niesolidnymi płatnikami. Liczymy, że nowa ustawa o zaopatrzeniu w wodę pomoże nam w rozwiązaniu wielu problemów w gospodarce wodno-kanalizacyjnej. Jednym z nich jest to, że suma odczytów liczników wody w mieszkaniach nie bilansuje się ze wskazaniami głównych liczników. Różnica wynosi między 12% a 15%. Chcemy przekazać do RWPiK całą sieć i system rozliczeń. Do połowy mieszkań w osiedlu dociera centralnie ciepła woda, która nie jest tania. Właśnie ona powoduje, że co miesiąc przychodzi ludziom sporo płacić. I te kwoty za wodę i co., chociaż wyodrębnione i w sposób oczywisty nie stanowiący tak zwanego czynszu, skoro muszą być i są wpłacane do Spółdzielni, uważane są przez mieszkańców w całości za czynsz. Ludzie mówią: - znów więcej czynszu płacę. Nieprawda. Płaci ktoś więcej, ale za wodę i ciepło, a nie za mieszkanie. Najnowsze komunikaty prasowe głoszą, że Wojewoda Śląski ustalił od 7 lutego br. nową stawkę za wodę, więc to musi odbić się indywidualnie na każdym z nas. I znów będą niektórzy mówić - Spółdzielnia podniosła czynsz. Bzdura. My tu w Radzie Osiedla, zgodnie ze Statutem Spółdzielni ustalając stawki opłat eksploatacyjnych i remontowych, bardzo pilnujemy, by nie dźwigać ich ani często ani wysoko. Tyle tylko, aby opędzić najpilniejsze potrzeby.


- A przecież my naprawdę tu na Zawodziu mamy jedne z najniższych stawek opłat. Znaleźliśmy na to taką swoją "receptę". Możemy się nią podzielić z innymi. Otóż prowadzimy aktywną politykę zarabiania na wszystkim, na czym się da, a głównie na wynajmowaniu wszelkich lokali, wyrażaniu zgody na tablice reklamowe. Dochód z tego pozwala utrzymywać jak najniższe stawki opłat miesięcznych. Ponadto Rada Osiedla sama dała przykład i zrezygnowała z odrębnego pokoju w siedzibie administracji, dzięki czemu mogła zostać otwarta poczta tak potrzebna mieszkańcom osiedla, która ponadto płaci czynsz za pomieszczenie, a ten trafia na fundusz remontowy. Korzyść zatem dla spółdzielców z Zawodzia jest dwojaka.


- Ale szukamy i dalszych sposobów, by zmniejszać swoje wydatki - stwierdza Ryszard Hercuń. Mamy w osiedlu aż 51.700 tys. m2 terenów zielonych, to bardzo dużo i sporo nas one kosztują. Analizujemy obecnie, które miejsca są nam niezbędne, a z których możemy zrezygnować, zwłaszcza, że w równym stopniu korzystają z nich spółdzielcy jak i inni mieszkańcy dzielnicy. Spróbujemy przekazać te tereny na "garnuszek miasta". To także zmniejszy nasze wydatki.


- Wiele pieniędzy wydajemy na dźwigi, których mamy aż 34. Szkoda, że tak mało mieszkańcy o nie dbają. Bo co innego ewentualne awarie, a co innego dewastacje i zwykłe paskudzenie wind - śmiecenie, obdrapywanie ścian, wypisywanie najróżniejszych bzdur. A potem są uwagi, że tak jest nieestetycznie. Ludzie muszą wreszcie zrozumieć, że porządku i czystości nie upilnuje żaden gospodarz, chociaż mamy ich 13 na 26 bloków, jeśli każdy sam siebie nie będzie pilnował. Na dodatek przecież każdy z własnej kieszeni musi za powstałe na osiedlu szkody płacić. Tego nie usuwa jakaś tajemnicza firma albo państwo, tylko nasza Spółdzielnia, a więc my sami, jako członkowie tę KSM tworzymy i w 100% finansujemy. Więc jeszcze raz powtarzam, że ludzie muszą wiedzieć i wpajać to swoim dzieciom, że jeśli coś zniszczyłeś, to nawet gdy nikt cię na tym nie przyłapał, to i tak za szkodę zapłacisz, bo na jej usunięcie idą twoje czynszowe pieniądze. Mógłbyś płacić mniej, gdyby nie było żadnych dewastacji, ale musisz płacić więcej, bo ty, twoje dziecko, twój sąsiad coś zniszczyliście. Taka jest prawda.


- Właściwie to mamy w Radzie Osiedla swoją planową politykę remontową i modernizacyjną. W ostatecznym efekcie przekłada się ona na ten tak newralgiczny wymiar comiesięcznej opłaty i pozwala na utrzymywanie jej na niskim poziomie. A polega ona na tym, że priorytetem są u nas nie efekty zewnętrzne, dostrzegalne gołym okiem jak na przykład nowe place zabaw, ale modernizacja infrastruktury np. wymiana rur na preizolowane, na plastikowe - co owocuje mniejszymi stratami ciepła i wody. Tyle, że to wszystko jest schowane w ziemi lub murach. Między innymi na tym polega gospodarska samorządność osiedla.


- Ale i o wygląd zewnętrzny, o tereny przydomowe też dbamy. Oczywiście nie wszyscy jednakowo, ale przed wieloma budynkami powstały społecznym wysiłkiem poszczególnych mieszkańców ukwiecone ogródki. To stwarza miłe otoczenie. Do takiego domu chce się przychodzić choćby w odwiedziny, choćby posiedzieć na ławce przy tych kwietnikach. Szkoda, że ten wysiłek i te prywatne pieniądze na kwiaty przeznaczane są tak często niszczone przez... nieznanych sprawców. Tak jak te windy, czy nowe elewacje. Dużo jeszcze trzeba zrobić i dużo upłynie czasu, nim wszyscy nauczą się szanować i swoją, i wspólną i cudzą własność. To sprawa kultury osobistej.


- Skoro o kulturze mowa w tej mierze czynimy w naszym osiedlu bardzo wiele. Szczycimy się posiadaniem klubu "Trzynastka" i bogactwem jego programu i dokonań. Bywają w nim dorośli, bywają w nim seniorzy, ale przede wszystkim stale są tam dzieci i młodzież. Tam mają szansę wyżycia się i artystycznego i nawet sportowego. Tam uczą się obycia. Poznają wzorce kulturowe. Wychowankowie "Trzynastki" z całą pewnością nie należą do tych, którzy dewastują nam nasze budynki. Dlatego trzeba, by tą działalnością społeczno-wychowczą objąć jeszcze więcej dzieci. Każdy grosz przeznaczony na kulturę, zwróci się potem dziesiątkami, a może setkami złotych, których nie trzeba będzie wydać na sprawy eksploatacyjne.


- Przyszłościowych zadań mamy w osiedlu wiele - mówi Ryszard Paciej. Wystarczy dać przykład okien. Na nowe wymienione jest zaledwie 15%. Przy obecnych środkach na ten cel, potrzeba około 30 lat, by je wszystkie wymienić. Tak jednak nie może być. A znaleźliśmy się w trudnej sytuacji, bo nakładają nam się dwie fale konieczności wymiany okien - ta z naturalnego ich zużycia (co dotyczy najstarszych domów) oraz z brakoróbstwa i byłej akości (co dotknęło młode jeszcze, duże bloki z wielkiej płyty). W roku 2006 zakończyliśmy malowanie klatek schodowych rozpoczęte 7 lat temu. Teraz trzeba zaczynać od nowa Ale mamy i w tej kwestii także przykłady, że mieszkańcy przychodzą do administracji i mówią - pomalujemy sami, jeśli dostaniemy farby, I to daje się zrobić. Mało tego - o odnowione własnymi rękoma korytarze bardziej się dba. I o to właśnie nam chodzi...


Spraw nurtujących samorząd spółdzielczy jest jeszcze wiele. Jak powiedział któryś z osiedlowych radnych - tyle ile mieszka tutaj ludzi. Więcej uwagi trzeba poświęcić bezpieczeństwu - i to nie tylko w rejonie spółdzielczych domów, ale głównie wokół innych sąsiadujących budynków, a wręcz całych ulic, jak np. Cynkowa. Potrzebne są też parkingi, garaże i udrożnienie dróg osiedlowych, bo w razie czego, to straż pożarna nie ma żadnych możliwości dotarcia z ratunkiem pod ścianę bloku. A najlepiej byłoby przekazać te drogi miastu. Ale tu potrzebne jest współdziałanie radnych osiedlowych z radnymi miejskimi, którzy niestety mało się jednak Zawodziem interesują, chociaż stąd zdobyli swój mandat.




 
 
Osiedla


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.
Więcej informacji: Polityka prywatności (Cookies-RODO)