2020-12-29

Wielka epidemia i lekceważona choroba

 

Prezes Zarządu KSM:

mgr Krystyna Piasecka

 

Szanowni Państwo! Czytelnicy niniejszych refleksji! Każdy dzień przynosi nam coraz to groźniejsze informacje związane z epidemią koronawirusa. Gdy piszę swoje refleksje najwyższą liczbą potwierdzonych, dziennych zachorowań było w skali kraju 27.875 przypadków w sobotę, 31 października. Do 10 listopada, kiedy „Wspólne Sprawy" oddawane są do druku, liczba zachorowań od początku epidemii sięgnęła w Polsce 593.592 osób, potwierdzono 8375 zgonów na chorobę COVID-19. W Katowicach w tym dniu podawano takie dotyczące miasta informacje: ogółem zachorowań (od początku) 4547, a nowych w tym dniu 355, na kwarantannie przebywało 1868 chorych, hospitalizowanych jest 29 pacjentów, zgonów (też od początku) 59, ozdrowieńców 1527. Dane te – w dniu, w którym dostaniecie Państwo do ręki nasz miesięcznik, będą niechybnie dalece nieaktualne. Zatem po co je przytaczam? Ano dlatego, że chcę zwrócić Państwa uwagę na oficjalnego informatora, jakim jest Główny Inspektorat Sanitarny, a także odpowiednie wojewódzkie i powiatowe stacje sanepidu.


W codziennych medialnych przekazach „brylują" premier rządu i minister zdrowia. Ale to inspekcja sanitarna gromadzi i upublicznia oficjalne dane. Wydaje decyzje o kwarantannach, zobowiązana jest do egzekwowania wprowadzonych rygorów sanitarnych i prawnych. O jej placówkach rozsianych po całym kraju mówimy lakonicznie „sanepid". Właśnie ta służba (przed epidemią absolutnie niedoceniana, niemal niezauważana) jest, jak dotąd, głównym logistykiem różnorakich działań podejmowanych w ogromnej batalii ratowania polskiego społeczeństwa przed atakiem koronawirusa.


To na placówki sanepidu zwaliły się obowiązki ponad siły jej pracowników, kadr wysoko wyspecjalizowanych i kompetentnych, ale liczebnie niewielkich, na dodatek niezwykle skromnie, by nie stwierdzić: źle opłacanych. Na sanepid skierowane zostało także odium niezadowolenia społecznego ze szwankowania systemu ratowania zakażonych osób. Szczęśliwie – po 8 miesiącach epidemii – rząd się zreflektował i w wydanym 2 listopada br. rozporządzeniu zdecydował, że na współdomowników osoby, która ma dodatni wynik testu koronawirusowego, kwarantanna jest nakładana automatycznie.


Do tej pory było tak, że musieli oni czekać nawet dniami na telefon z sanepidu i rozpoczynali pobyt na kwarantannie od momentu poinformowania ich o takiej konieczności. Teraz momentem rozpoczęcia kwarantanny jest informacja o dodatnim wyniku testu u współdomownika.


Przytaczam tu fragment tego rozporządzenia stanowiący, że: „osoba prowadząca wspólne gospodarstwo domowe z osobą, u której stwierdzono zakażenie wirusem SARS-CoV-2 lub z nią zamieszkująca, od dnia uzyskania przez osobę, u której stwierdzono zakażenie wirusem SARS-CoV-2, pozytywnego wyniku testu diagnostycznego w kierunku SARS-CoV-2, jest obowiązana poddać się kwarantannie trwającej do upływu 7 dni od dnia zakończenia izolacji osoby, z którą prowadzi wspólne gospodarstwo domowe lub zamieszkuje".


Dodano także: „Decyzji organu inspekcji sanitarnej nie wydaje się". Czy to oznacza, że sanepid w ogóle do zakażonych nie zatelefonuje? Z wypowiedzi ministra zdrowia Adama Niedzielskiego wynika, że sanepid owszem zadzwoni do nas, ale tylko po to, by dopełnić formalności, czyli m.in. by wpisać chorych i będących na kwarantannie do prowadzonego koronawirusowego systemu. Ten wpis będzie potem podstawą do wypłaty świadczenia przez ZUS.


Ukazuję skalę trudu sanepidu nie tylko z powodu stanu epidemii. Ta bowiem – wszyscy mamy taką nadzieję – przeminie. Oby jak najrychlej i z jak najmniejszą liczba ofiar. Ukazuję ją, bowiem właśnie na barki służb sanitarnych chcę, to znaczy: chcemy jako Zarząd Katowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej, złożyć obowiązek skutecznej walki z inną chorobą. Trwającą od bardzo dawna. Lekceważoną. Pomijaną obojętnością służb sanitarnych. Nie powszechną, ale w realiach naszej Spółdzielni mającą swe bardzo dokuczliwe przypadki w każdym z osiedli. Nazywa się ona syllogomania. Inaczej: zbieractwo. Naturalnie problem ten dotyczy nie tylko naszej Spółdzielni, bowiem borykają się z nim zarządcy niemal wszystkich zbiorowych nieruchomości – spółdzielczych, komunalnych i wspólnot mieszkaniowych jak kraj długi i szeroki.


Zbieracze są osobami z zaburzeniami psychicznymi o charakterze kompulsywnym. Gromadzą w swoich mieszkaniach przedmioty znajdywane najczęściej na śmietnikach lub w przypadkowych miejscach. Osoby te doprowadzają do stanu całkowitego wypełnienia mieszkań pochodzącymi ze zbieractwa rupieciami, śmieciami, a także resztkami jedzenia. Konglomerat zgromadzonych – w urojonym mniemaniu zbieraczy – „cennych rzeczy" staje się siedliskiem insektów i gryzoni. Jest też źródłem wydobywania się odoru z rozkładających się śmieci i żywności. Mieszkania zbieraczy są najczęściej wypełnione od podłogi do sufitu i pozostają w nich do poruszania się jedynie wąskie korytarzyki, co stwarza także zagrożenie pożarowe.


Gdzie szukać przyczyn zbieraczej choroby. Wiele obserwacji w tym zakresie mają osiedlowe administracje, a także pracownik ze Stanowiska ds. Pomocy Członkom i Wolontariatu. Przypadki natrętnego zbieractwa notowane są w każdym osiedlu KSM. Inicjuje je najczęściej trauma w konsekwencji utraty osób bliskich. Ich śmierć powoduje zaburzenia psychiczne i syndrom pustego gniazda. Podobnie bywa z poczuciem osamotnienia podczas naturalnych rozstań z najbliższymi członkami rodziny lub spowodowanych konfliktami z małżonkami, dziećmi, rodzeństwem, rodzicami, a także innymi wypadkami losowymi. Syllogomania dotyka nade wszystko osób starszych, z typowymi dla tego wieku chorobami otępiennymi – demencją i Alzheimerem. Osoby te wypełniają znoszonymi przedmiotami pustkę emocjonalną, nadając im szczególne znaczenie. Często pozostają w przekonaniu, że składowane przedmioty są bardzo wartościowe, przydatne, nie przyjmując do wiadomości, że są to śmieci.


Czynione nieustannie próby nawiązania kontaktu z chorymi zbieraczami są przez nich torpedowane. U niewielu udało się wprowadzić zmiany i polepszyć ich standard życia. Zbieracze celowo unikają kontaktu z jakimikolwiek osobami. Barykadują drzwi, ukrywają się w mieszkaniach. Opuszczają je chyłkiem, niekiedy tylko nocną porą. Zdarzyło się kilkakroć, że dochodzący z lokalu na korytarz fetor i brak kontaktu z osobą zajmująca mieszkanie doprowadzał do siłowego wywarzenia drzwi wejściowych. Chorzy zbieracze już nie żyli. Spoczywali gdzieś pośród wypełniających mieszkanie od podłogi po sufit śmieci i najróżniejszych odpadów. Przerażająca sytuacja. Tak dalej być nie może.


Zbieractwo jest także przyczyną konfliktów sąsiedzkich. Angażowane są służby Spółdzielni, które – w obecnej sytuacji prawnej – nie posiadają skutecznych narzędzi do rozwiązania tego problemu. Co gorsza – na podobną bezsilność i brak precyzyjnych instrumentów prawnego działania wskazują (wzywani na interwencję) przedstawiciele policji i straży miejskiej.


Tymczasem zgodnie z przepisem art. 25 ust. 1 pkt 1 lit. b ustawy z dnia 14 marca 1985 roku o Państwowej Inspekcji Sanitarnej (Dz. U. 1985 Nr 12 poz. 49 z późn. zm.) inspektor sanitarny, w związku z wykonywaną kontrolą, ma prawo wstępu na terenie miast do nieruchomości oraz wszelkich pomieszczeń wchodzących w ich skład, ponadto, na podstawie art. 26 ust. 1 ustawy, inspektor sanitarny ma prawo wstępu do mieszkań w razie zagrożenia czynnikami środowiskowymi, przy czym z art. 27 ust. 1 ustawy wynika, że w razie stwierdzenia naruszenia wymagań higienicznych i sanitarnych, inspektor sanitarny nakazuje w drodze decyzji usunięcie w ustalonym terminie stwierdzonych uchybień.


Niestety w dotychczasowej praktyce Powiatowy Inspektor Sanitarny – powiadamiany przez Spółdzielnię o istniejącym przypadku syllogomanii – odmawia podjęcia skutecznych czynności i odsyła Spółdzielnię na drogę postępowania sądowego mającego doprowadzić do eksmisji lub na drogę czynności opiekuńczych w ramach kompetencji Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej.


Sugestie sanepidowskie przy próbach ich zastosowania są dalece nieskuteczne i to z kilku przyczyn. Nade wszystko osoby dotknięte syndromem zbieractwa są trudne w międzyludzkich kontaktach. Nie uczestniczą w postępowaniach sądowych, nie opróżniają mieszkań pomimo wezwań i ponaglających monitów, ani ich nie udostępniają. W tych warunkach wykonanie orzeczenia sądowego nakazującego opróżnienie mieszkania jest problematyczne, gdyż napotyka na odmowę komorników sądowych, wskazujących na niezastępowalny charakter czynności.


Absolutnym nieporozumieniem jest odmawianie pomocy Spółdzielni przez służby sanitarne z jednoczesnym wskazywaniem, że obowiązek dbałości o stan lokali w zarządzanych budynkach należy do zarządcy, którego nie wyposażono w przypadku syllogomanii w żadne prawne prerogatywy.
Nie sposób także zgodzić się z sytuacją (istniejącą w myśl przepisów), że służby opieki społecznej odstępują od udzielenia pomocy opiekuńczej w wypadku braku na nią zgody ze strony zbieraczy, a to jest nagminne.


Jest i jeszcze jeden aspekt tego syndromu. Mianowicie osoby dotknięte zbieractwem odbierają wszelkie działania Spółdzielni jako wrogi atak i nie dopuszczają służb administracji spółdzielczej do pomocy w uprzątnięciu ich lokali. Nadto wnoszą skargi na działania porządkowe, jakie usiłuje podejmować Spółdzielnia, opróżniając np. wspólny korytarz lub pomieszczenia piwniczne.


Przytoczone powody stały się asumptem do wystosowania przez Zarząd Katowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej, w imieniu i na rzecz Katowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej oraz jej członków i mieszkańców zasobów zarządzanych przez Spółdzielnię, petycji o podjęcie prac ustawodawczych w celu nowelizacji przepisów ustawowych regulujących kompetencje służb Inspekcji Sanitarnej, w sposób nakładający na te służby obowiązek wydawania decyzji nakazujących opróżnienie mieszkań z nagromadzonych śmieci i rzeczy pochodzących ze zbieractwa. Podstawą prawną tego wystąpienia są ustawy: z 15 grudnia 2000 roku o spółdzielniach mieszkaniowych (art. 2, art.4, art. 9) oraz z 11 lipca 2014 roku o petycjach.


Naszym celem jest spowodowanie inicjatywy ustawodawczej stanowiącej podstawę do wydawania decyzji przez Inspektora Nadzoru Sanitarnego nakazujących opróżnienie mieszkania zbieracza i dokonanie przymusowego opróżnienia lokalu – z powodu zagrożenia sanitarnego i epidemiologicznego – z nagromadzonych przez zbieracza śmieci, rupieci, produktów spożywczych pochodzących ze zbieractwa (głównie ze śmietników osiedlowych).


W petycji – podpisanej obok Zarządu także przez wielu mieszkańców zasobów KSM – wskazujemy również na nie tak dawne sentencje wyroków Naczelnego Sądu Administracyjnego. W wyniku skargi kasacyjnej sanepidu, w swoim orzeczeniu NSA stwierdził (sygn. akt II OSK 1940/18) m.in., że to inspektor sanitarny jest właściwy do kontrolowania, czy właściciel mieszkania utrzymuje ten lokal w stanie wykluczającym zagrożenie chorobami zakaźnymi. Podobne orzeczenie wydał NSA w innym procesie (sygn. akt III SA/Gd76/18).


Zestawienia wielkiej epidemii i choroby niewielkiej liczby osób nie uznaję za niewłaściwe. W obu przypadkach fundamentalną rolę mogą i muszą odgrywać służby sanitarne. Nie mogę – uprzedzająco – zgodzić się z ewentualną krytyką w stylu: nie zawracajcie nam głowy jakąś syllogomanią, gdy walczymy z koronawirusem. Przeciwstawiam jej odczucia sąsiadów mieszkających obok osób chorych na zbieractwo. No i ponadto wskazuję, że zainicjowanie oraz przeprowadzenie procedury nowelizacji ustawy o Państwowej Inspekcji Sanitarnej zmieniającej fakultatywność jej działań w kwestii zbieractwa i wynikających zeń zagrożeń sanitarnych na obligatoryjność, nie będzie trwało krótko. Zatem pora i na petycję i na refleksje na ten temat jest stosowna.


Pozdrawiam Czytelników – życząc zdrowia i ewentualnego wsparcia naszych wystąpień między innymi w poruszonej problematyce – w różnych środowiskach i gremiach, z którymi na co dzień się stykamy, współpracujemy, czy też z racji wykonywanych funkcji mamy wpływ na ich działania.

 

Z poważaniem
KRYSTYNA PIASECKA



     

 
 
Wiadomości


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.
Więcej informacji: Polityka prywatności (Cookies-RODO)