2014-01-19

Każdy chciałby tu mieszkać. A powodów takiego marzenia jest wiele: domy są mianowicie niewysokie, najwyżej 4 kondygnacje a mieszkania funkcjonalne. Więc mieszka się tu jakby bardziej po ludzku, blisko najbliższego otoczenia, ziemi i drzew. Kameralnie. Cicho. Bez zwałów pięter nad głową. Bez huku tramwajów i samochodów. Na widok takiego osiedla widzi się wyraźnie, że blokowiska ludzi nie uszczęśliwiają, choć w końcu można do nich przywyknąć. I mała to pociecha, że obecne są one nie tylko u nas, że pobudowane są na całym świecie. Ktoś pojechał do Hongkongu statkiem wycieczkowym po egzotykę i na widok miasta zakrzyknął: - rany boskie! "Tysiąclecie"!

Kto oddalił nas od domku, ganku, chałupy, przyzby, kamienicy? Może zawinił słynny francuski architekt Le Corboussier, który pierwszy zaprojektował wysokie i zwarte osiedla z przestrzenią wspólną, społeczną, przeznaczoną na spotkania i uroczystości sąsiedzkie, życie towarzyskie i zabawy, a której to przestrzeni mieszkańcy w ogóle nie zaakceptowali. Ziały one pustką. A może zawiniła zwykła konieczność? Chodząc po uliczkach osiedla górnego i dolnego widzi się kilkupiętrowe budynki, balkony i tarasy całe w kwiatach, widzi się trawniki (6 hektarów do koszenia - mówi red. Zbigniew Bożek, członek Rady Nadzorczej KSM i mieszkaniec tego osiedla). Na tarasach, pod parasolami ciepłym popołudniem popija się kawę. Wszędzie pełno z gustem zasadzonych kęp drzew i krzewów, wyczuwa się wpływ fachowca od kształtowania krajobrazu, zdarzają się nawet drzewa owocowe grusze i jabłonie pozostałe po dawnych ogródkach. Jeśli ktoś odczuwa nieprzepartą wolę kontaktu z miastem, wsiada w tramwaj i po paru minutach jest już w samym centrum Katowic.

ZE SNU BUDZĄ PTAKI
Wieczorem rechocą żaby, a rano ze snu budzą mieszkańców ptaki. Dlatego ulice mają nazwy, które kojarzą się z wakacjami. Ulice Kormoranów, Łabędzia, Bocianów - to na górnym osiedlu, bliżej ulicy Kosciuszki. A na dolnym w głębi ulice Kolibrów, Zimorodków, Lelków, Cyranek. Przyjemnie podawać taki adres. Kto chce może skierować swoje kroki niedaleko, by znaleźć się lesie, w Katowickim Parku Leśnym, który nosi imię Romana Stachonia, i tam sobie spacerować zupełnie zapominając, że żyje w Katowicach. Po drugiej stronie natomiast wystarczy tylko parę kroków podziemnym przejściem pod ul. Kościuszki, aby rozkoszować się przepyszną zielenią starego parku. Z budynku na najwyższym wzniesieniu na skarpie ul. Kościuszki w czasie pięknej pogody widać Beskidy, a jeśli zdarzy się dzień o szczególnej widzialności to dojrzy się też przy odrobinie szczęścia białe wierzchołki Tatr. Z tych budynków widać prawdziwe morze zieleni, z którego tu i ówdzie wyłaniają się dachy i fragmenty balkonów osiedla. Tyle zieleni w Katowicach? Okazuje się, że te niegdysiejsze wysiłki, którym patronował niezapomniany gospodarz województwa gen. Jerzy Ziętek zachęcając wszystkich do sadzenia wątłych roślin, gdzie tylko się dało na nieużytkach, na hałdach, w WPKiW, w ochronnym pasie leśnym itd. dziś, gdy te sadzonki rozrosły się w wysokie drzewa, one zmieniły obraz Śląska, utopiły przemysł w zieleni, czemu dziwują się przyjezdni, mocno zaskoczeni takim Śląskiem. Osiedle im. Alfonsa Zgrzebnioka - wybitnego dowódcy powstań śląskich - jest bez wątpienia najpiękniejszym osiedlem KSM. Przyozdobiły je ponadto szlachetne odmiany roślin a i sami mieszkańcy również własnym sumptem posadzili pod oknami srebrne świerki, zdarzają się też skalne ogródki.

Tu dodajmy wszakże, że niska zabudowa tego osiedla została niejako wymuszona. Kto wie, czy wówczas, gdy panowała moda na antyhumanistyczne budownictwo blokowe również i tutaj nie powstałyby kolejne wieżowce? Zapewne tak, bo takie one są pojemne! Gdyby nie okoliczność, że teren ten by ich nie udźwignął. Szkody górnicze! Pod spodem są wyrobiska kopalni "Wujek" i "Staszic". Ani mowy o budownictwie wysokim. Nawet kościół, który stanął pośrodku obu części osiedla jest niski i rozłożysty.

Z dawnych jeszcze czasów przylgnęła do południowej części Katowic opinia, że jest to dzielnica prominencka, profesorska, dla zasłużonych itd. A najczęściej tzw. czerwonej burżuazji. Nie dotyczy ona jednak osiedla Zgrzebnioka. Domki prominenckie, które swego czasu w latach 1980-81 wywołały taką burzę medialną z powodu swego rzekomego (jak życie dowiodło) luksusu otaczają półkolem osiedle, a jeśli im się dobrze przyjrzeć, to ich "prominenckość" ma się nijak do dzisiejszych rezydencji, budowanych przez osoby, które ten pierwszy milion złotych już dawno zdobyły. W tej części znajduje się też 71 domków jednorodzinnych zbudowanych przez KSM, krótko przez nią administrowanych, ale już uwłaszczonych i teraz nie należących do Spółdzielni. Sąsiedztwo tych i tamtych "domków" jest dla osiedla kłopotliwe i... kosztowne. Ich mieszkańcy - informują mnie członkowie tutejszej Rady Osiedla - podrzucają mianowicie śmieci do spółdzielczych kontenerów, w zwiazku z czym osiedle płaci najwyższe stawki na "głowę" za wywóz śmieci w całej Spółdzielni. - Podjeżdża taki luksusowym audi i wrzuca nam worek. Albo pani z pieskiem, spacerkiem a w ręce czarny worek. Jak z tym walczyć? To po prostu sprawa kultury. Dzieci "domkowe" korzystają też z placów zabaw i urządzeń, no niech będzie. I na tym wyczerpywałyby się stosunki osiedlowo "domkowo-prominenckie, jeśli nie liczyć i tego faktu, iż setki samochodów właścicieli domków korzystają z dróg osiedla, wzmagając w nim ruch i niszcząc i tak zniszczone już nawierzchnie, których naprawiać nie ma kto.

TRANZYTOWA DROGA PRZECINA OSIEDLE NA PÓŁ
W siedzibie administracji osiedla przy ul. Łabędziej 21 siedzimy i rozmawiamy o "drugim dnie" osiedla, bo to sielskie spojrzenie na zabudowę i zieleń jest z natury rzeczy powierzchowne. Przewodniczący Rady Osiedla Tadeusz Nowakowski, sekretarz RO Maria Zawiślak, członek Rady Nadzorczej Zbigniew Bożek, członek RO Eugeniusz Widera, zastępca kierownika osiedla Andrzej Łuciński.

No i zaraz wyskakuje sprawa obchodząca wszystkich mieszkańców osiedla: droga! Na wielkiej tablicy, przedstawiającej plan osiedla widać wyraźnie, że ulica Gawronów, po której pędzą samochody w obie strony od ul. Kościuszki w kierunku miasta, wjazdów na drogę szybkiego ruchu do Warszawy a także w kierunku Bielska, Krakowa, Wrocławia przecina osiedle w samym środku na dwie części. A są to części integralnie ze sobą związane mnogością instytucji po obu stronach, do których codziennie lub często trzeba dojść i tę drogę pokonywać w poprzek. Dzieci tędy chodzą do szkoły, do przedszkola, przecina się te drogę idąc do kościoła, na pocztę, do banku, do przychodni lekarza rodzinnego "Sana", do sklepu, na przystanek tramwajowy. Niebezpieczny slalom odbywa się nieustannie, kierowcy nie przestrzegają ograniczeń szybkości, nie ma też sygnalizacji świetlnej. Jest za to zakręt. Droga tranzytowa biegnąca przez osiedle przeszkadza wszystkim mieszkańcom.

Zdaniem Tadeusza Nowakowskiego i pozostałych członków Rady Osiedla tranzyt do wymienionych kierunków powinien odbywać się ulicą Ceglaną, przy Klinice Okulistycznej, gdzie nie ma zabudowy mieszkalnej. Przewodniczący zgłosił taki właśnie wniosek na Walnym Zgromadzeniu. - W tej sprawie - mówi - zgromadziła się już ogromna korespondencja, piszemy i piszemy, mamy poparcie Zarządu KSM, sprawa wciąż wisi w powietrzu a czas biegnie. Mamy tylko obietnice, że to się zmieni a ponieważ ma się zmienić to nie warto zakładać sygnalizacji świetlnej. Stan tymczasowości.

Wypunktujmy zatem do wiadomości mieszkańców oraz innych użytkowników tego osiedlowego tranzytu co, według zapewnień władz miasta, ma się zmienić. W 2001 roku przewiduje się budowę sygnalizacji świetlnej na skrzyżowaniu ulic Kościuszki i Ceglanej oraz modernizację odcinka ul. Ceglanej do ulicy Wita Stwosza. Równocześnie w założeniach na 2002 przewiduje się rozpoczęcie budowy odcinka drogi zbiorczej, wzdłuż ulicy Górnośląskiej, od wiaduktu w ciągu ul. Wita Stwosza do zjazdu w kierunku ul. Francuskiej Modernizacja ta pozwoli na inne ukierunkowanie ruchu w rejonie ul. Gawronów. Planowana jest również budowa sygnalizacji świetlnej, sterowanej ręcznie przez naciśnięcie guzika u zbiegu ulic Zgrzebnioka i Meteorologów w celu zapewnienia przejścia do przychodni lekarza rodzinnego SANA. Jest jeszcze problem pozostałych dróg publicznych w osiedlu, które mają dwuznaczny status. Takie ulice jak Bocianów, Kormoranów, Lelków, Cyranek w istocie są ulicami miejskimi ale miasto nie pali się do ich przejęcia a tym bardziej do remontu. Od czasu zbudowania osiedla czyli od 21 -20 lat drogi te nie były remontowane i obecnie ich stan jest fatalny. W niespokojnych czasach przełomu lat 80.i 90. położono tylko jedną warstwę asfaltu zamiast trzech, wyziera tłuczeń, są dziury i wyrwy - mówi Maria Zawiślak z zawodu inżynier. Drogi rozjeżdżają samochody osiedla domków jednorodzinnych, które tędy przejeżdżają. Czy mamy postawić szlabany i brać od nich kopytkowe? - pyta dramatycznie Eugeniusz Widera. Nie widzimy powodu, by na barki spółdzielców spadły również koszty remontu dróg, które w rzeczywistości są drogami miejskimi.

Na ostatnim Walnym Zgromadzeniu KSM Tadeusz Nowakowski złożył wniosek następującej treści: "Zobowiązać Zarząd KSM do przekazania dróg publicznych, znajdujących się na osiedlu im. Zgrzebnioka na majątek gminy. Drogi te nie remontowane od 20 lat zagrażają bezpieczeństwu mieszkańców." Wniosek ten na życzenie pozostałych delegatów na "Walne" został poszerzony o pozostałe osiedla i przyjęty przez Walne Zgromadzenie do realizacji.

TEREN SZKÓD GÓRNICZYCH
Po 20 latach a nawet więcej, a tyle latek liczy sobie osiedle, dbałość o stan techniczny osiedla i całej infrastruktury jest zrozumiała. Wymienia się więc okna (w br. na kwotę 112 tys. zł. co oznacza wymianę 178 okien), prawie tyle samo przeznacza się na roboty tynkarsko-murarskie w tym remont schodów do budynków, schodów terenowych i balustrad przy ulicach Bocianów, Łabędziej, Zgrzebnioka i Kolibrów wg wskazań, wymianę drzwi wejściowych przy Łabędziej 1-21, remont tarasów i balkonów przy ul. Kolibrów 6, 17,19 ("tarasy cofają się uskokiem, patrzę

a w sypialni na środku sufitu pojawia się linia zacieku, bo na taras sąsiada z góry padał deszcz"). Dachy również dają znać , że mają już swoje lata. Na roboty dekarskie, remont poszycia dachowego, rynny przeznacza się w tym roku 145 tys. zł., 50 tys. zł. pochłoną roboty instalacyjne wodno kanalizacyjne, malowanie klatek (ul. Kolibrów a także Lelków i Zimorodków) - 40 tys. Za 25 tys. zł. uszczelni się szczeliny między płytami na elewacjach. Bo osiedle Zgrzebnioka, choć na to nie wygląda, zbudowane jest z wielkiej płyty! Wszystkie te roboty są wykonywane z funduszu B, czyli funduszu osiedlowego.

Teren, na którym stoi osiedle jest terenem szkód górniczych. Osiedle stoi na tzw. uskoku kłodnickim, a pod nim prowadzona jest nadal eksploatacja górnicza. Fedrują - "Wujek", "Staszic, "Murcki". A skutkiem w domach jest pękanie ścian w części pomieszczeń piwnicznych. Maria Zawiślak, w każdej kwestii ma na podorędziu odpowiednie plany, mapy, dokumentację. Występują tu częste tąpnięcia, powodują one pękanie ścian, awarie sieci.

Osiedle Zgrzebnioka ma jednak szczęście w nieszczęściu, bo stoi na terenach, pod którymi nadal wydobywa się węgiel i w razie szkód górniczych jest z kim rozmawiać. Inaczej, niekiedy zupełnie beznadziejnie, wygląda sprawa dochodzenia odszkodowań w osiedlach, które odczuwają drastycznie skutki szkód górniczych, ale kopalnie, które to spowodowały przestały już istnieć. Działacze samorządów osiedlowych gubią się w kwestii do kogo uderzać (np. w "Superjednostce"). Pytają: Pisz na Berdyczów? Tutaj, na Zgrzebniokowym osiedlu kwestia jest jasna. Podkreślamy - mówią członkowie Rady Osiedla - że współpraca ze służbami kopalni "Wujek" zaczyna układać się dobrze, czego efektem są m.in. sfinansowane w całości rozpoczęte roboty, związane z uszczelnianiem pęknięć ścian w częściach piwnicznych budynków przy ul. Bocianów a w dalszym etapie pozostałych budynków osiedla. Mamy już pisemne przyrzeczenia dalszych robót m.in. w budynkach przy ulicach Kolibrów i Zimorodków.

SKUTECZNOŚĆ WCIĄŻ ZA MAŁA
To cieszy - mówią członkowie Rady - a cieszy dlatego, że ogólnie rzecz biorąc odczuwamy w kontaktach z zewnętrznymi partnerami małą skuteczność naszych wysiłków. My tutaj radzimy, liczymy, trawimy długie godziny na dyskusjach, wysłuchujemy skarg mieszkańców, pilnie formułujemy wnioski, jakie padły na Zebraniach Grup Członkowskich, piszemy pisma - o takie stosy korespondencji już się zgromadziły, pokazuje rozłożywszy ramiona przewodniczący Rady - otrzymujemy jakieś odpowiedzi z nieśmiertelną formułką "..w odpowiedzi na pismo nr" itd. I co? I nic. Jakby nie chodziło o załatwienie konkretnej sprawy, lecz o krążenie papierków w biurokratycznym świecie. Wysiłek, włożony w pisanie pism i odpowiadanie na nie, jest niewspółmiernie wysoki w porównaniu z uzyskanymi rezultatami. I to nas gnębi. Gnębi nas mała skuteczność.

Przykład? Choćby pierwszy z brzegu. Od półtora roku mieszkańcom domów przy ulicach Lelków, Kolibrów, Zimorodków i Cyranek leje się z kranów brudna woda. Zwłaszcza podgrzewana. Ma ona rudy kolor, co wskazuje na przerdzewiałe, skorodowane rury podające centralnie ciepłą wodę. Jak w takiej wodzie kąpać się, prać? Wiele uwag i pretensji na ten temat padło na zebraniu Grupy Członkowskiej. Domagano się przynajmniej obniżenia ceny za niepełnowartościową wodę. Sprawa była już znana. W wyniku wielu starań i zabiegów podejmowanych przez KSM u dostawców ciepłej i zimnej wody stwierdzono, że powodem są awarie na sieciach wodociągowych należących do RPWiK. Uzyskano też pisemne zapewnienie od RPWiK, że na rok 2002 zaplanowano wymianę całej sieci zewnętrznej.

Protesty, kierowane przez Spółdzielnię do PEC - Katowice sprawiły, że przeprowadzono pierwsze prace modernizacyjne wymiennika przy ul. Kolibrów 5. Ponadto mają być kontynuowane w br. przez PEC prace związane z wymianą wewnętrznej instalacji wodociągowej. Nikt nie zliczy pism, ponagleń, telefonów, spotkań. Mieszkańcy zauważają z przekąsem: woda jak była brudna tak jest nadal. A ceny nie obniżono. Do poprawy dochodzi zatem z ogromnym mozołem. Czy w gospodarce rynkowej można w przypadku wody, w końcu niezbędnej do życia, wciskać towar niepełnowartościowy i nie obniżać ceny? Widać można. A jeśli tak, to gdzie motywacja do poprawy jakości? Toteż nie w ciemię bici mieszkańcy "Zgrzebnioka" sformułowali drugi wniosek, aby władze KSM zobowiązać do uzupełnienia umowy na dostawę wody z RPWiK o załącznik, określający standardy usług, gwarantowane przez dostawcę i znane odbiorcom. Ich niedotrzymanie automatycznie ma uprawniać do uzyskania stosownej bonifikaty w opłacie. Ufff! Spółdzielnia podjęła negocjacje w sprawie załącznika do umowy zmierzające do obniżenia należności za złą jakość nie tylko wody ale i jej nieodpowiedniego ciśnienia oraz odprowadzania ścieków.

Tymczasem Maria Zawiślak podejmuje inny temat. Brzmi on pięknie - kwitnące elewacje. Również to jest tematem korespondencji. Ale nie o kwiaty tu chodzi. Przed 10 laty budynki przy ulicach Łabędziej i Zgrzebnioka były ocieplane. Wykonawca prawdopodobnie zastosował niewłaściwą technologię ponadto nie było odpowiedniego nadzoru przy wykonywaniu robót. Na tynkach powstały wybrzuszenia, na nich osadzają się kurz i woda, która spływając, utworzyła nawisy. W konsekwencji następuje zmurszenie ścian, szczeliny. Rada Osiedla wnioskowała podjęcie regeneracji ścian, usunięcie nawisów i szpar. Kosztowny byłby to zabieg i oczywiście nie na możliwości finansowe osiedla. Tymczasem w długofalowym harmonogramie prac termoizolacyjnych KSM Osiedle im. Zgrzebnioka przewidziane jest na rok 2009. Raz a dobrze? Długo bo długo, ale może lepiej poczekać? Własnymi, osiedlowymi środkami taka operacja nie byłaby możliwa do przeprowadzenia. Ocieplanie budynków wymaga zaangażowania ogólnospółdzielczego funduszu A, na który składają się wszystkie osiedla.

BLISKO SPRAW MIESZKAŃCÓW
Rada Osiedla - mówi przewodniczący Tadeusz Nowakowski - ma w swoim gronie specjalistów różnych dziedzin, inżynierów, prawników, ekonomistów, działaczy społecznych, co ma istotny wpływ na merytoryczną jakość pracy, głęboką znajomość problemów występujących w osiedlu oraz ich uwarunkowania. Rada jest partnerem dla kierownictwa osiedla a współpraca układa się harmonijnie. Aby zwiększyć efektywność pracy o przemyślenia mieszkańców osiedla wprowadzono w życie praktykę spotkań z mieszkańcami, które poprzedzają zebranie Grupy Członkowskiej przynajmniej z tygodniowym wyprzedzeniem. Zaprasza się mianowicie do salki obrad RO przy Łabędziej 21 mieszkańców poszczególnych ulic a nawet domów.

Wiadomo, że zebrania Grup Członkowskich w osiedlach bywają często zdominowane przez osoby, które przyszły na zebranie tylko po to, by załatwić własną sprawę, wiadomo też, że w atmosferze nazwijmy to nierzadko pieniactwa nie każdy ma odwagę wystąpić, choć miałby wiele do powiedzenia i zaproponowania. Na kameralnych spotkaniach z Radą Osiedla jest to bardziej możliwe. W ten sposób RO uzyskuje bardziej rozległy ogląd spraw i problemów, często bardzo istotnych, które można załatwić we własnym zakresie.

Osiedle, ponieważ ma niską zabudowę, nie ma kłopotów, związanych z windami (w wieżowcach to ciągły problem) ani też z zsypami. Ale nie omijają mieszkańców takie plagi jak kradzieże samochodów, nawet pod lampami, są nawet wyspecjalizowane szajki, które sprawnie kradną koła i stawiają wóz na z góry przygotowanych klockach. Nastolatki ze śrubokrętami w biały dzień w mig potrafią otworzyć samochód i obrabować wnętrze z radia i wszystkiego, co w nim jest. Spłoszeni niespiesznie z tym śrubokrętem odchodzą i ponawiają próbę nieco dalej. Samochody nie są bezpieczne nawet w garażach. Dla złodziei otwarcie garaży a nawet wszystkich pod rząd nie stanowi większego problemu. Na Łabędziej - mówi pan Widera, który sam jest ofiarą kradzieży samochodu, jednej nocy wszystkie drzwi do garaży poniszczyli. Stawia się samochód na dworze i powierza losowi. Przewodniczący Rady Tadeusz Nowakowski, sam magister inżynier, mówi: - przydałby się garaż piętrowy. - Na tym terenie? Zawali się - stwierdza Maria Zawiślak. A kościół stoi. Ale niski. No to dwa, trzy piętra wystarczy, wytrzyma. Ludzie mieliby gdzie schować samochody. Będziemy się przymierzać, rozważać. Strzeżony garaż piętrowy jest po prostu potrzebny. Unikniemy też w ten sposób parkowania w miejscach nieodpowiednich, np. na chodnikach.

Zapuszczają się na osiedle nastoletni rabusie, np. 12 latek potrafi starszej pani zerwać złoty łańcuszek z szyi, ukraść torebkę. Ofiarą wandali padają ławki, urządzenia placów zabaw. Moi rozmówcy mówią o tym bez zbytnich emocji, już wszyscy chyba przyjmujemy to jako polska normę, z rezygnacją. Ale wciąż ponawia się prace. Niedawno place zabaw zostały zmodernizowane przez firmę specjalizującą się w takich inwestycjach, ozdobiły je daszki, zjeżdżalnie. Zmodernizowano teren sportowy dla młodzieży, która gra w kosza, w ping ponga, w piłkę aż miło popatrzeć. Tereny zielone to największy atut tego osiedla. Toteż Rada Osiedla, reprezentując interesy mieszkańców, stoi na stanowisku, by nie zagęszczać zabudowy kosztem terenów zielonych, poprzestać na tym, co już jest a wszelkie zamierzenia inwestycyjne konsultować z miejscową Radą. Moi rozmówcy mocno to podkreślają, gdyż słyszy się o zakusach zbudowania przy ul. Zgrzebnioka kilku budynków, których architektura nie jest dostosowana do charakteru istniejącej zabudowy.

Na Zgrzebnioka właściwie prawie nie ma zaległości w comiesięcznych opłatach. Coś koło jednego procenta. Czasem ktoś wyjeżdża na 3 miesiące za granicę i potem uiszcza hurtem. Ale bieg lat robi swoje, niektórzy przechodzą na emeryturę, zwłaszcza w osiedlu górnym, niektórzy chorują. W osiedlu dolnym mieszkają osoby przeważnie w sile wieku. Przydałyby się pieniążki z lokali użytkowych. Pani Maria Zawiślak z troską mówi o pustych, nie zagospodarowanych powierzchniach w nowych budynkach na Łabędziej. Np. Łabędzia 10 - to około 400 m. kw wolnej powierzchni o charakterze użytkowym. Trudno je wynająć.

Zaczęliśmy od pięknej zieleni i na niej skończymy. Z powodu tej zieleni, ciszy i spokoju ludzie tak się garną do osiedla im. Zgrzebnioka. Sporo tu uciekinierów z "Superjednostki", "Gwiazd", Uniwersyteckiej, "Śródmieścia". Czasy się jednak zmieniły się. Kupno dobrego mieszkania dużo kosztuje. Ludzie z pokaźnym kontem mogą tu nawet zamieszkać od zaraz. Nowe mieszkania są coraz bardziej komfortowe i obszerne. W ogłoszeniach drukowanych we "Wspólnych Sprawach" nie podaje się ceny, jaką trzeba zapłacić kupując takie mieszkanie. Ale przyjemnie poczytać, że ludzie na "Zgrzebnioka" chcą sprzedać mieszkania, które mają 126 m. kw., dwupoziomowe, 139 m. kw. (5 pokoi i garaż) a nawet 162 m. kw. (4 pokoje i garaż). Na skutek zubożenia społeczeństwa spadł popyt na wynajmowanie obszernych mieszkań a więc spadły również i ceny wynajmu. Jednak nowe przepisy biorące pod ochronę lokatorów wynajmowanych mieszkań spowodowały zmiany na rynku wynajmu. Niektórzy właściciele luksusowych apartamentów , mieszkając gdzie indziej, doszli do wniosku, że lepiej je sprzedać, aniżeli ryzykować. Coraz więcej kolumn ogłoszeń o sprzedaży. O wynajmie - mniej, a niektóre wciąż się powtarzają.

Maria Zawiślak mówi: - W osiedlu została zachowana cała istniejąca tu dawniej zieleń, rozrosły się spółdzielcze nasadzenia a także dokonane przez samych mieszkańców. Z czasem zieleń stała się agresywna, zauważamy, że system korzeniowy powoduje uszkodzenia fundamentów, wysadza krawężniki, betonowe obrzeża. W oparciu o opracowany wspólnie przez Radę i kierownictwo osiedla materiał będziemy dążyć do jej uporządkowania poprzez zlecenie odpowiednim, wyspecjalizowanym służbom zieleni wysokiej wycinki, prześwietlania koron drzew oraz dokonanie nowych nasadzeń.

"Morze zieleni" na "Zgrzebnioka", w którym domy zostały utopione, zostanie więc ucywilizowane. Chociaż, jak znam życie, nie obejdzie się bez protestów, gdyż na Śląsku każde drzewo jest święte, choćby nim była szkodliwa i byle jaka topola...

Spisała:
Ewa Wanacka

"tekst za miesięcznikiem Wspólne Sprawy 2001"




 
 
Osiedla


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.
Więcej informacji: Polityka prywatności (Cookies-RODO)