2014-01-18

Ligota, południowa dzielnica Katowic ma bardzo bogatą historię. Wzmianki o niej pochodzą z XIV wieku, kiedy była wsią w księstwie pszczyńskim. Do Katowic przyłączono ją w 1924 roku, utworzyła wtedy IV dzielnicę, bardzo ekskluzywną, gdyż mieszkania tutaj budowano dla pracowników Śląskiego Urzędu Wojewódzkiego.


Osiedle Katowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej, które też przybrało nazwę Ligota, jest rozproszone terytorialnie: pięć wysokich budynków przy ulicach Ligockiej i Wodospady, dwa przy ulicy Zielonogórskiej, pięć przy ulicy Warmińskiej, jeden w Piotrowicach przy ulicy Armii Krajowej. Niektóre domy są odległe od siebie i Administracji Osiedla KSM o kilka kilometrów. Ale eleganckim wyglądem i pięknymi kolorami elewacji po termomodernizacji przyciągają wzrok.


Na 13 osiedlowych budynków tylko 5 wybudowała KSM, reszta, czyli osiem to "prezenty" budownictwa zakładowego takich firm jak: Przedsiębiorstwo Budowlane Przemysłu Węglowego oraz Przedsiębiorstwa Montażu Konstrukcji Stalowych i Urządzeń Górniczych "Pemug" SA, które nieopodal kiedyś miało siedzibę swoich hal montażowych. Te dwa budynki przejęte z tej firmy jeszcze są nie docieplone, bo zwyczajnie osiedlu pieniędzy na to zabrakło. Roczne zasoby funduszu remontowego "B" to raptem 450 tysięcy zł nie wystarczają nawet na ocieplenie jednego bloku. Koszty wynoszą ok. 800 tys. zł, a bywa, że i więcej. A przecież chodzi nie tylko o termomodernizację tych dwóch "pemugowskich" bloków, ale - zgodnie z wieloletnią Strategią Ekonomiczną KSM - o docieplenie tych, które teraz nie spełniają określonych wymogów. Niektóre mają "na grzbiecie" tylko 3 lub 5 centymetrową warstwę styropianu, a wymagana jest obecnie 12 centymetrowa.


- Prawie 60% okien w budynkach już wymieniliśmy - mówi kierownik Administracji Osiedla Ligota, inż. Franciszek Krejza, dowodzący temu osiedlu od 15 lat. Jak policzyć, to rocznie około 200 sztuk okien. Teraz są nowoczesne, drewniane, klejone z trzech warstw drewna (systemem euro) dzięki czemu się nie odkształcają. Indywidualnie lokatorzy także sobie wymieniali okna ale Ci, którzy nie wystąpili, nie uzyskali zgody na tę czynność, otrzymają zwrot kosztów (75 %) po zakończeniu tych prac na całym osiedlu. - Wymieniliśmy okna - dodaje F. Krejza - na klatkach schodowych, w pomieszczeniach ogólnodostępnych. Kończymy w piwnicach, przy czym, tam gdzie są wysokie piwnice (czyli piwnice o wysokim stanie zerowym) daliśmy plastikowe, a w tych niskich - metalowe. Zabezpieczyliśmy je przed wybijaniem, mają szybkę i blachę z dziurkami do wietrzenia. Odpadków nie można już tam bezmyślnie wrzucać, a i koty się tam nie dostaną.


No i tak, sporo zrobiono, ale wiele jeszcze pozostało nieskończonych spraw. Ponieważ rozmawiam z kierownikiem Franciszkiem Krejzą w dniu, w którym zwiastują wielką kumulację w Totolotku, zastanawiamy się co można byłoby tutaj zrealizować, gdyby tak wygrać, jak ktoś w styczniu tego roku. 17 milionów zł!


- Trzeba wymienić chodniki przy ulicy Armii Krajowej, Ligockiej, Wodospady. Potem niezbędne jest malowanie klatek schodowych w ośmiu budynkach. Bo praktycznie dotychczas wymieniliśmy drzwi zewnętrzne i pomalowali klatki w trzech niskich budynkach i dwóch wysokich. Na korytarzach w wysokich blokach są stare płytki z pcv, które się odklejają, należałoby je usunąć, a w niskich domach 30-letni gumolit już dawno nie spełnia swojej funkcji. Malowanie klatek schodowych w wysokich blokach to spory wydatek, że już nie wspomnę o korytarzach, których farba pamięta lata siedemdziesiąte. No i tak żeśmy się zapędzili, że z siedemnastu milionów - które jeszcze są niestety w Totolotku - nic nie zostało.
A pieniądze są bardzo temu osiedlu potrzebne, bo jest ono "na minusie". Na początku 2007 roku przewidywano niezbędną, wynikającą z ekonomicznych kalkulacji, podwyżkę opłat miesięcznych, którą zatwierdziła, ale nigdy nie wprowadziła "w życie" poprzednia Rada Osiedla. Ta obecna, przed niespełna rokiem wybrana i funkcjonująca od kwietnia 2007 roku ma nie lada orzech do zgryzienia. Jej przewodniczący (to jego pierwsza kadencja), mieszkaniec tego osiedla, inż. Józef Zarycki jest tym bardzo zaniepokojony.


- Kiedy okazało się, że jest nie zamknięty bilansowo miniony rok, nie równoważą się koszty z wpływami, a zadłużenie mieszkańców wynosi 120 tysięcy zł, trzeba było szybko działać. Sytuacja zmusiła nas do tego, aby podnieść niektóre składniki czynszu, średnio o około 30 zł. Ta decyzja nie spotkała się z dobrym przyjęciem. Niektórzy mieszkańcy nawet awanturowali się na zebraniach, nie znając istniejących uwarunkowań. Przedstawiliśmy niezwykle obrazowo rejestr długów: blokami i klatkami. Przyniosło to zamierzony efekt: 80% spółdzielców uznało niezbędność koniecznych podwyżek czynszu, po to aby w 2008 roku wyjść na zero! Jak będzie - zobaczymy! My w Radzie liczymy każdy grosz!


Ta nowa Rada Osiedla (tylko jedna osoba jest z poprzedniej - Piotr Pieczara) stara się także - co nie jest takie proste, bo nie ma tutaj klubu - o zapewnienie rozrywek dzieciom, młodzieży i starszym. Poprzednio wynajmowano na zebrania członkowskie czy imprezy dla emerytów i rencistów Klub Seniora przy ulicy Hetmańskiej. Zlokalizowany w wiekowej kamienicy. Krętymi schodami trudno było wejść na I piętro starszym, schorowanym ludziom. Stąd też - zgodnie z przysłowiem: najciemniej jest pod latarnią! - nowi radni znaleźli tuż obok Administracji Osiedla lokal: Restaurację Staroligocką. Na każdą imprezę podpisują umowę. Warunki bardzo dobre: płacą 50 zł za godzinę wynajęcia sali, menu - bez marży, do tego nagłośnienie. Zorganizowano tu Dzień Dziecka (soczki i ciastka od sponsorów, kompot śliwkowy od restauracji) oraz imprezę Mikołajową dla 60 dzieci. Opiekunowie dzieci raczyli się kawą i herbatą.


- W tym roku dysponujemy 13 tysiącami zł na działalność społeczno-kulturalną - dodaje Józef Zarycki. Taką kwotą można mądrze gospodarzyć.
A przewodniczący Zarycki zna się na finansach, bo chociaż inżynier, chemik - ceramik z wykształcenia, ma kursy różne ukończone, między innymi taki, o pozyskiwaniu funduszy z środków unijnych.


Ponieważ starsze dzieci (powyżej 10 lat) nie uczestniczyły w imprezie Mikołajkowej, to organizuje się im. Walentynki, w Klubie "Józefinka". Szaleństwa z tej okazji przypadają zgodnie z kalendarzem - 14 lutego, transport i opieka zapewnione. W programie między innymi zajęcia plastyczne, czyli wykonywanie serduszek dla najbliższych. Rozlosuje się także 9 paczek pozostałych po imprezie Mikołajowej.


A gdy już o prezentach mowa, to ze wzruszeniem przyjęło świąteczne paczki 35 osób będących w trudnej sytuacji materialnej.
Ale to nie koniec. Zamiary są ambitne. Oto niektóre z kalendarza imprez społeczno-kulturalnych przewodniczącego J. Zaryckiego: II kwartał - obchody Dnia Dziecka oraz integracyjne spotkania z seniorami, III kwartał - jesienne wycieczki w góry, odpłatność uczestnika 10 zł, ogniska integracyjne, grzybobranie, IV kwartał - wyjście do teatru na ciekawe przedstawienie (około 50 osób).


Podsuwam propozycję, aby była to na przykład sztuka Stanisława Mutza "Polterabend" (a znaczy to, o czym każdy Ślązak wie - wieczór przedmałżeński z tłuczeniem "na szczęście" porcelany) w Teatrze Śląskim im. St. Wyspiańskiego w Katowicach. Ta sztuka to uosobienie śląskich dramatów przedstawione w śląskiej gwarze! A do tego główną rolę seniorki rodu Tekli gra rewelacyjnie znakomita aktorka Ewa Leśniak, mieszkanka jednego z osiedli KSM.


W Ligockim osiedlu znajduje się 557 mieszkań, z tego 1/3 czyli lokatorzy 192 lokali chcą się uwłaszczyć, zgodnie z dobrodziejstwami ustawy z 14 czerwca 2007 roku o spółdzielniach mieszkaniowych. Przysparza to wielu problemów. Chodzi o budynki przejęte z Przedsiębiorstwa Budowlanego Przemysłu Węglowego, gdzie niektóre mieszkania czy całe klatki należą już do Wspólnoty Mieszkaniowej. No i jak rozstrzygnąć prawne zawiłości i dylematy wynikające z nowej ustawy? Budynku nie można podzielić tak, że jedna klatka należy do Wspólnoty Mieszkaniowej, a druga do nowouwłaszczonych lokatorów. Jest ponadto: jeden węzeł cieplny i poziom wody, wspólna droga i chodnik. Trudny orzech do zgryzienia przed Zarządem KSM, który dąży do iście Salomonowych decyzji. Trzeba tu dodać, że byli pracownicy PBPW kupując od swojej firmy mieszkania (33 wyodrębnione lokale) tworząc z mocy prawa wspólnotę uzyskali na wszystko akty notarialne, na których zmianę się nie godzą.


Takich problemów nie ma w budynkach zbudowanych przez KSM. - Podpisano już akty notarialne dotyczące mieszkań w 3 budynkach usytuowanych przy ul. Ligockiej 70, Wodospady 8a i 4a - mówi kierownik F. Krejza. Przygotowaliśmy wszystkie potrzebne KSM dokumenty, ale sporo czasu trzeba na ich załatwienie.


- Pod koniec letnich wakacji - informuje z dumą J. Zarycki - młodzież na tym osiedlu otrzyma piękny prezent - boisko z małymi trybunami. W końcu lutego mam nadzieję będzie ogrodzone. Po zniwelowaniu teren będzie wyłożony gumową kostką lub inną wykładziną. Na boisko przeznaczono 60 tysięcy zł, a brakuje. drugie tyle. Przedstawiciele Zarządu KSM obiecali pomoc, tylko jeszcze nie sprecyzowano w jakiej formie. Podpowiadamy, że dużą pomocą byłyby bramki, słupki, siatki. A swoją drogą Urząd Miejski w Katowicach też mógłby wyłożyć trochę grosza.


Tak sobie myślę, że jak już będzie boisko to młodzież "spali" tam swoją energię grając w tenisa, siatkówkę, piłkę nożną, koszykówkę i nie będzie dewastowała klatek schodowych. Bo teraz. świeżo pomalowane klatki i korytarze przy ul. Ligockiej 70 i Wodospady 8a już po tygodniu były zasmarowane napisami. Powiadomiona o tym policja zlekceważyła to wezwanie.


Ciągle jeszcze "czkawką" dla mieszkańców osiedla odzywa się prowadzona przez miasto przebudowa wiaduktu przy ul. Ligockiej (aż przez 8 lat!). Dla drogowców sprawa zakończona została w 2000 roku, ale dla spółdzielców nie. Na razie nie przyniosły skutku starania KSM w Urzędzie Miasta o dokończenie układu drogowego komunikującego ul. Wodospady z ul. Ligocką oraz o utwardzenie kostką chodnikową ciągu pieszego umiejscowionego w nasypie ul. Ligockiej (zejście w stronę pawilonów handlowych). Interwencje w magistracie ponowiono i w styczniu br. odbyła się wizja lokalna potwierdzająca słuszność żądań mieszkańców. Jest nadzieja, że "coś się ruszy".


Ligota otoczona jest przepychem zieleni, niektóre ulice są tuż przy lesie. Na dobre zadomowiły się tam dziki i zające. Dziki szukając pożywienia przy śmietnikach, nałogowo ryją trawniki przy Warmińskiej czy Zielonogórskiej. Mieszkańcy policzyli, że stado liczy około 35 zwierząt. Natomiast zające upodobały sobie ulicę Słupską. Ot - życie w wielkiej katowickiej metropolii...

URSZULA WĘGRZYK
Wspólne Sprawy, nr 2(203), luty 2008




 
 
Osiedla


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.
Więcej informacji: Polityka prywatności (Cookies-RODO)