2016-07-25

Wszystko się dzieje „jak zawsze"...

 

Prezes Zarządu KSM:

mgr Krystyna Piasecka

 

Mamy lato. Upał, gorąc, spiekota, żar, kanikuła – i sporo innych słów ciśnie się na usta w te lipcowe dni z 30-stopniowymi temperaturami (przeplatanymi z burzowymi nawałnicami). Jednych to cieszy – bo od lat taka aura była nieodzownym atutem i synonimem udanego urlopu i po taką pogodę całe lata nasi krajanie (niejednokrotnie) wyruszali na wakacje do odległych krajów. Tymczasem – i to po raz kolejny – bez paszportów, wiz, podróży i ekstra na nie wydatków – aura owa sama do nas zawitała. Innych – wręcz przeciwnie – irytuje, co artykułują w listach do Spółdzielni, pisząc w rozdrażnieniu skargi na uciążliwości przegrzanego wskutek upału mieszkania, czy nadmiernie ciepłej klatki schodowej – czemu, tak czy owak, „winna jest Spółdzielnia", bo – np. dokonała „wycinki drzewa, które dotąd zacieniało lokum" skarżącego się. Fakt, wycinka taka istotnie niedawno zaistniała na skutek licznych wniosków innych lokatorów: bo właśnie usunięte drzewo nadmiernie „zaciemniało" mieszkania, a gałęzie „biły" po szybach i parapetach okiennych.

 

Nikt chyba nie ma już wątpliwości, że klimat nam się zmienia. Przecież miniona zima też była mniej „syberyjska", za to lato jest bardziej „afrykańskie". Na dodatek klimatolodzy, wspierani obserwowanym globalnie „efektem cieplnym", zapowiadają kontynuację tej tendencji w najbliższych dziesięcioleciach.

 

Skoro tak, to – jak zawsze – do pogody tej musimy się dostosować. Od ubrań poczynając, na warunkach zamieszkiwania kończąc.

 

Pierwsze z zadań dotyczy nas indywidualnie, drugie zaś zbiorowości spółdzielczej. Wspólnie dzielącej się – też, jak zawsze – problemem do rozwiązania. Przykładowo: coraz więcej jest wniosków o zgodę na zabudowę indywidualnych klimatyzatorów, instalacji folii odblaskowych, różnego rodzaju markiz, itp. rozwiązań, jak też – gdy ktoś zainstalował tego typu „nowości" następują protesty przeciwko takim, po sąsiedzku „udogodnieniom". Jak zawsze: samo życie.

 

Mimo wszystko, gdy z nagrzanej promieniami słonecznymi ulicy wchodzimy do swojego budynku, z przyjemnością (no – może poza nielicznymi wyjątkami) doznajemy uczucia miłego ostudzenia. Ów „komfort" jest efektem m. in. zmian termomodernizacyjnych, jakim zostały poddane wszystkie (wybudowane do lat 90-tych) mieszkalne budynki naszej Spółdzielni (nowsze realizacje uwzględniały ten aspekt w rozwiązaniach projektowych). Nowe, zmodernizowane elewacje, w niektórych domach ponownie (właśnie lub wkrótce) dostosowywane do zmienionych i aktualnych wymogów, są swoistymi „termosami". Zimą zapewniają budynkom mniejszą utratę ciepła i ograniczają chłód, a latem chronią przed przegrzaniem. Mamy zatem lepsze niż dawniej warunki zamieszkiwania, a towarzyszy im także satysfakcja, że przewidująco (zanim zmiany klimatyczne stały się tak odczuwalne) opracowaliśmy Strategię Ekonomiczną Katowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej i konsekwentnie oraz skutecznie realizujemy uchwalone w niej zadania, m. in. dotyczące właśnie termomodernizacji.

 

Owo przewidujące patrzenie w przyszłość i wynikające z tego działania prorozwojowe, są moim zdaniem immanentną cechą całej spółdzielczości, która przecież sama sobie musi zapewniać i byt, i trwanie. Z powodzeniem (choć nie bez przeszkód i napotykanych trudności) usiłujemy sprostać temu w naszej Spółdzielni od jej zarania, od którego już 7 lipca przyszłego roku upłynie 60 lat. Owo trwanie jest stabilne, choć bogate w zmiany. Niczym we wspomnianej wcześniej pogodzie. Do zmienianych odgórnie dla spółdzielczości warunków musimy – znów jak zawsze – „musimy" – umieć się dostosowywać i to w warunkach, gdy pieniędzy na realizację celów od zawsze jest za mało (z uwagi na ograniczoność „kieszeni" większości spółdzielców i potrzebę posiłkowania się w związku z tym kredytami i pożyczkami zewnętrznymi i wewnętrznymi – co okresowo prezentowane jest w różnego rodzaju informacjach i publikowanych sprawozdaniach). Mało, sami musimy ustalać kierunki pewnych przemian na naszym „wewnętrznym podwórku". Takie są oczekiwania członków, takie są zalecenia i zadania wyznaczane Zarządowi przez Radę Nadzorczą, także takie cele ustalają sobie również Zarząd i służby Spółdzielni.

 

I staramy się to realizować, o czym wszyscy członkowie wiedzą, choćby z lektury (a mam nadzieję, że i z pogłębionej analizy) dopiero co uchwalonych przez Walne Zgromadzenie „Kierunków rozwoju działalności gospodarczej, społecznej i kulturalnej Katowickiej Spółdzielni Mieszkaniowej". Przyjętych na rok bieżący, ale z wyraźną wizją lat następnych. Stanowią one dla Spółdzielni – cytuję z dokumentu – „zintegrowany kompleks celów, działań i środków, jednakże na ich realizację niewątpliwie będzie wpływać faktyczny rozwój sytuacji gospodarczej w kraju".

 

Epoka zmian, w jakiej się znajdujemy, ma swoje „echo" w naszej spółdzielczej rodzinie. Wypracowane w KSM zasady działania i rozwiązania organizacyjne, sprawdzające się przecież w praktyce, nie są i nie muszą być ustalonymi raz po wsze czasy. Mogą się zmieniać. Skoro jesteśmy świadkami przemian na ogromnie wysokim szczeblu Unii Europejskiej i decyzji podjętej przez Brytyjczyków o tzw. „Brexicie" (o dalekosiężnych skutkach dla Wielkiej Brytanii, Unii oraz całego świata jeszcze nie do końca wyobrażalnych) – to dlaczego by nie podyskutować o jakimś „novum" na naszym podwórku? Zwłaszcza, że sugestie zmian (niekiedy wprawdzie wzajem wykluczające się) są już artykułowane przez niektórych, co bardziej aktywnych, działaczy samorządu spółdzielczego.

 

O dojrzewających w KSM sugestiach wprowadzenia modyfikacji rozliczeń niektórych kosztów – „od metra kwadratowego" – w proporcji do wielkości powierzchni użytkowej mieszkania pisałam w miarę wyczerpująco w marcowym wydaniu „Wspólnych Spraw" (nr 3/300/2016 „Wiele się zmienia lecz kanony trwają"). W odzewie otrzymałam sporo korespondencji z opiniami „za i przeciw" takim zmianom. Uwagi te będą niewątpliwie uwzględniane w przypadku zmierzania ku takim rozwiązaniom. Tym razem wspomnieć pragnę o rozważaniach nad – jak zawsze potrzebnymi – potencjalnymi oszczędnościami. Z góry także proszę o opinie na: „tak" i „nie", również o wariantowe sugestie.

 

Spółdzielnię naszą tworzą członkowie, to oczywiste. Na ustawowo określonych warunkach, statutowo w KSM organami spółdzielczej władzy są: Walne Zgromadzenie, Rada Nadzorcza, Zarząd, Zebrania Osiedlowe i Rady Osiedli. W Walnym Zgromadzeniu i Zebraniach Osiedlowych uczestniczyć mogą (wręcz powinni) wszyscy członkowie KSM. Rady natomiast – Nadzorcza i Osiedli – to samorządowe organy przedstawicielskie, powoływane drogą wyboru. Według obecnych postanowień Statutu Rada Nadzorcza „składa się z nie więcej niż 30 osób", zaś Rady Osiedli mogą składać się „z 3 do 11 osób". W praktyce obecnie Radę Nadzorczą tworzy 26 członków wybranych na 3-letnią kadencję przez Walne Zgromadzenie w 2014 roku, zaś w poszczególnych Radach Osiedli, wybranych na zebraniach w roku 2015 na okres 4 lat, znajduje się od 5 do 11 członków. Ale czy te liczbowe ustalenia muszą być niezmienne? Zgłaszane są z jednej strony sugestie ograniczenia ilości składu tych organów samorządowych, ale i odwrotnie – propozycje powiększenia liczebności jako element zwiększenia demokratyzacji gospodarczej Spółdzielni, wzrostu oddolnego wpływu na funkcjonujące rozwiązania organizacyjne i wewnętrzne mechanizmy zarządzania. Nie mnie i w tym miejscu rozstrzygać o tym, lecz jedynie zasygnalizować jawiący się problem.

 

Towarzyszy mu także awizowana m. in. możliwość zmian w ilości i zasięgu terytorialnym oraz zasobowym naszych osiedli. Czy strukturalny podział na 17 ekonomicznie samodzielnych osiedli jest nadal optymalny? W czasie jego tworzenia (przez wiele lat przecież to trwało) – uwzględniane były oczekiwania, wręcz żądania członków. Do głosu jednak coraz silniej dochodzi, co jest oczywistym procesem społecznego rozwoju, kolejne pokolenie członkowskie, które ma prawo mieć odmienne zdanie od pokolenia swoich rodziców czy dziadków. I racje te: połączyć lub jeszcze bardziej podzielić – jeśli zostaną doprecyzowane – wysłuchać i rozważyć trzeba. A potem demokratycznie podjąć decyzje. Na „tak" lub „nie" wobec propozycji zmian. Doświadczenie uczy, że od zakiełkowania wszystko musi dojrzewać. A jaki wyda owoc, na początku – jak zawsze – trudno przewidzieć. Tak jak pogodę. Chociaż jej zasadnicze tendencje są wysoce empirycznie doświadczane przez każdego z nas.

 

Dla ochłody – od słońca i od żaru bijącego od przedstawionych rozważań – wypijmy proszę jak najwięcej wody. Jak zapewnia Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów w Katowicach można pić wodę wprost z kranów. Trafia do nich ze zbiorników wyrównawczych znajdujących się w Murckach. W 90% sprowadzana jest tam z Goczałkowic, a reszta z Dziećkowic. Dla kontroli jej zdrowotnej przydatności wykonuje się rocznie około 140 tysięcy badań pobranych próbek. Ogromny to wysiłek, by zapewnić mieszkańcom zdrowotne bezpieczeństwo. Warto o tym pamiętać, podczas tak zwyczajnej czynności, jak nalanie sobie szklanki wody. Bo tak już jest, że nie zawsze dostrzegamy, a nawet nie uświadamiamy sobie trudu wielu ludzi, sprawiającego, że po prostu dobrze, wygodnie i bezpiecznie nam się mieszka i żyje.

 

Z poważaniem

KRYSTYNA PIASECKA



     

 
 
Wiadomości


 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 


Używamy plików cookies, aby ułatwić Ci korzystanie z naszego serwisu oraz do celów statystycznych.
Jeśli nie blokujesz tych plików, to zgadzasz się na ich użycie oraz zapisanie w pamięci urządzenia.
Pamiętaj, że możesz samodzielnie zarządzać cookies, zmieniając ustawienia przeglądarki.
Więcej informacji: Polityka prywatności (Cookies-RODO)